- To już któryś szczyt, za mojej kariery, który nad ranem zostaje ogłoszony w mediach jako wielki sukces, ale, jak przychodzą konkrety, to jest rozczarowanie - skomentował szczyt klimatyczny w programie "Chłodnym Okiem" Rafał Ziemkiewicz .
Trwa dwudniowy szczyt klimatyczny. Po pierwszym dniu ustalono 40-procentową redukcję emisji CO2 do 2030 r. i zwiększenie udziału energii ze źródeł odnawialnych w całkowitym zużyciu energii elektrycznej.
- Człowiek odpowiada tylko za kilka procent emisji CO2, nawet jeśli Europa zredukuje emisję do 40%, to nie zmieni to sytuacji globalnej -zauważył Ziemkiewicz.
Na szczycie ustalono również kompromis co do polskich postulatów, który zakłada, że udział energii ze źródeł odnawialnych wyniesie co najmniej 27 proc. w 2030 r. Cel ten będzie wiążący na poziomie całej Unii, ale nie dla poszczególnych państw członkowskich. Ziemkiewicz podkreśla, że jeszcze za szybko na ogłaszanie sukcesu pani premier.
- To już któryś szczyt, za mojej kariery, który nad ranem zostaje ogłoszony w mediach jako wielki sukces, ale jak przychodzą konkrety to jest rozczarowanie - stwierdził.
Najmniej zamożne państwa UE mają podzielić się środkami ze specjalnej rezerwy utworzonej z 2 proc. pozwoleń na emisję. Według nieoficjalnych wyliczeń przekazanych przez źródła dyplomatyczne oznacza to, że Polska otrzyma ok. 7,5 mld zł do 2030 r. na modernizację naszej energetyki.
- Pieniądze na ten cel musiały być podzielone już dawno i nie można tego uznawać za sukces prowadzonych dyskusji - uznał publicysta. -Chodzi tylko o gospodarczy uścisk, którym przytuli nas Unii. Polska będzie zobowiązana zakupić technologię od innych państw - wyjaśniał.
Rafał Ziemkiewicz odniósł się również do decyzji posłów, którzy zadecydowali, że od 1 stycznia 2016 roku umowy zlecenia będą opodatkowane, co nazwał „kolejną masową grabieżą najbiedniejszych polaków”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Mniejsze obciążenia dla Polski. UE uzgodniła ramy polityki klimatycznej