Codziennie jesteśmy bombardowanymi nowymi danymi o sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Prezenterzy informacji oznajmiają z przerażeniem w głosie, że koronawirus nie odpuszcza. Wpadamy w wir niepokoju, tymczasem obraz wyłaniający się ze statystyk wcale nie jest aż tak przygnębiający.
Chciałbym jasno i wyraźnie podkreślić: nie bagatelizuję zagrożenia związanego z koronawirusem. Nie lekceważę ryzyka, jakie niesie ze sobą zakażenie wywołane tym patogenem. Uważam jednak, że jest to zagrożenie wyolbrzymione, a straszenie koronawirusem może okazać się bardziej niebezpieczne niż samo zagrożenie.
Dane pokazują, że na szczęście nie potwierdziły się czarne scenariusze wirusologów sprzed kilku miesięcy. Śmiertelność z powodu koronawirusa jest dużo niższa niż przewidywano, i w zasadzie zbliżona do normalnej grypy. Liczba nowych zakażeń co prawda rośnie w zastraszającym tempie, ale przeważająca większość ma postać łagodną lub bezobjawową.
Najwyższy czas zmienić sposób informowania o koronawirusie . "Chory" to nie to samo, co "zakażony", a dziennikarze niestety często zapominają o tej istotnej różnicy. To nie jedyny problem. Dane o sytuacji epidemiologicznej w Polsce są omawiane przez media bardzo powierzchownie. Zamiast wnikliwej analizy mamy pogoń za sensacją, straszenie widzów ,,rekordami zakażeń" bez wyjaśnienia, że wynika to z większej liczby przeprowadzonych testów.
I tu wracam do mojej początkowej tezy: straszenie koronawirusem może okażać się bardziej niebezpieczne niż samo zagrożenie. Troszczmy się o osoby z grupy ryzyka - z chorobami przewlekłymi i po 65. roku życia - ale czy nie więcej jest osób, które narażamy na utratę zdrowia z powodu zabawy w telemedycynę? Czy walka z epidemią nie jest gorsza niż epidemia?
Koronawirus sprzyja niestety zaostrzaniu cenzury w przestrzeni publicznej. Przykład? Donos do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej na dr Pawła Basiukiewicza, który zakwestionował metody walki z epidemią. Miejmy nadzieję, że ta historia znajdzie sprawiedliwy finał. Z kolei Maciej Pawlicki, który opisał panikę związaną z drugą falą pandemii, usłyszał od ministra zdrowia, że "powinien się zastanowić nad swoim zdrowiem psychicznym". Lepszego zaświadczenia o zwolnieniu z noszenia maseczki nie można sobie wymarzyć.
Czy tylko mi się wydaje, że początkowo przeraziło nas monstrum z wielkimi kłami i ostrymi pazurami, ale podeszliśmy bliżej i okazało się, że potwór wcale nie jest aż tak groźny?