66-letni Gary Charles Hartman został aresztowany w związku z zabójstwem i gwałtem na 12-latce, do którego doszło w 1986 roku w USA. Policjanci z Tacomy w stanie Waszyngton odnaleźli domniemanego sprawcę po 32 latach, gdy ten zostawił swoje DNA na serwetce w jednej z restauracji.
26 marca 1986 r. 12-letnia Michella Welch wyszła na plac zabaw ze swoimi dwiema młodszymi siostrami. Około godz. 10 zostawiła je same i pojechała na rowerze do domu po jedzenie - niestety już nie wróciła.
W poszukiwania zaangażowała się policja. Ciało 12-latki odnaleziono ok. 400 metrów od placu zabaw. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka zmarła od uderzenia w głowę. Przed śmiercią została zgwałcona.
Przez lata śledztwo nie przynosiło rezultatów. W 2006 r. próbowano porównać próbki DNA sprawcy z bazą przestępców. Nie znaleziono żadnego powiązania.
Od pewnego czasu w związku ze sprawą policja śledziła 66-letniego Gary'ego C. Hartmana.
4 czerwca Hartman wraz z kolegą pojechali przed pracą do restauracji, gdzie zamówili śniadanie. Policjanci usiedli kilka stolików dalej i obserwowali, jak mężczyzna kilkukrotnie obciera twarz serwetką. Gdy wyszedł, policja poprosiła obsługę o przekazanie dowodu w sprawie.
Jak się okazało, DNA z serwetki pokrywało się z tym, które zostało znalezione na ciele zabitej 12-latki.
Gary Hartman was charged with Murder in the First Degree in the death of Michella Welch, who was raped and murdered in 1986. https://t.co/HP4BYrS0yr pic.twitter.com/84neL0wyiL
— KING 5 News (@KING5Seattle) 23 czerwca 2018