Jerzy Urban w nagraniu opublikowanym w serwisie You Tube stwierdził, uważa się za ofiarę stanu wojennego.
Urban opowiada na nagraniu, że następnego dnia po wprowadzeniu stanu wojennego doznał "kontuzji", która kwalifikuje go jako ofiarę stanu wojennego.
– Doznałem kontuzji ręki, nie mogłem prawą ręką ruszać. Nie dlatego, żeby ona tak się rwała do bicia „Solidarności”, tylko dlatego, że musiałem podpisać10 tysięcy kart identyfikacyjnych dla dziennikarzy – opowiada główna twarz propagandy PRL.
– Po tysiącu podpisów już mnie ręka bolała, także byłem kontuzjowany w stanie wojennym i uważam się za jego ofiarę – mówi Urban.
Bronił także stanu wojennego, który według propagandzisty był koniecznością:
– Zdecydowanie konieczny. Bałem się nie tego, że wkroczą Rosjanie, tylko tego, że zacznie się wojna domowa pod byle pretekstem i że mocarstwa zachodnie poproszą Związek Radziecki o zrobienie porządku w Polsce.
Do wypowiedzi Urbana w mocnych słowach osniósł się historyk i publicysta Leszek Żebrowski, który napisał na Twitterze: "Zamiast rozliczeń mamy kpiny i szyderstwa z ofiar, w tym śmiertelnych" – napisał.
Jerzy Urbach vel Urban ofiarą stanu wojennego!
— Leszek Żebrowski_NSZ (@Zebrowski_NSZ) December 14, 2019
"...doznałem kontuzji ręki, nie mogłem prawą ręką ruszać. Musiałem podpisać 10 tys. kart... byłem kontuzjowany w stanie wojennym i uważam się za jego ofiarę".
Zamiast rozliczeń mamy kpiny i szyderstwa z ofiar, w tym śmiertelnych. pic.twitter.com/KKFcV1G6eY