- Osoby, które naruszają ten system w Polsce muszą brać pod uwagę związane z tym konsekwencje prawne – powiedział dziś w "Sygnałach dnia" Radiowej Jedynki, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komentując postawę Małgorzaty Gersdorf i możliwość paraliżu pracy sądów. Minister sprawiedliwości oskarżył też byłą I prezes Sądu Najwyższego, że "podchodzi wybiórczo do prawa"
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, skomentował na antenie Radiowej Jedynki zamieszanie wokół stanowiska I prezesa Sądu Najwyższego. Wyjaśnił wszystkie wątpliwości z tym związane. Wskazał, że sędzia Gersdorf podchodzi do ustawy wybiórczo. Wskazał także, że konstytucja wyraźne określa, że zasady przechodzenia sędziów w stan spoczynku określa ustawa.
- Prezes Gersdorf nie może podchodzić wybiórczo do prawa i do tej ustawy. Na podstawie tej ustawy, o której dziś mówi pani Gersdorf, że jest ona niekonstytucyjna, zwróciła się wcześniej do prezydenta o to, by wyraził zgodę na pełnienie przez nią funkcji wykładowcy. Nie miała żadnych oporów, aby tę ustawę uznać za zgodną z konstytucją - podsumował Ziobro.
- Konstytucja wyraźnie mówi, że o tym czy ktoś przechodzi w stan spoczynku czy nie decyduje ustawa. I na mocy tej konstytucji pani prezes Gersdorf przeszła w stan spoczynku, bo przekroczyła limit wieku 65 lat – powiedział minister sprawiedliwości.
- Była możliwość skierowania do Trybunału Konstytucyjnego wniosku zarzucającego tej ustawie niekonstytucyjność, ale ani pani prezes Gersdorf, ani opozycja tego nie uczyniły. To jest jedyny organ, który mógłby orzec, czy jakaś ustawa jest zgodna z konstytucją czy nie, a nie opinie poszczególnych osób. Prawo trzeba szanować. Jeżeli ono jest uchwalone, to konstytucja mówi o domniemaniu konstytucyjności ustawy – dodał gość "Sygnałów dnia".
Minister sprawiedliwości skomentował także odbywające się protesty opozycji i niektórych środowisk prawniczych pod gmachem Sądu Najwyższego.
- To jest piękna strona demokracji, że każdy może wyrazić swoją opinię w formie demonstracji. Walczyliśmy o wolność słowa, wolność wyrażania opinii. Nikt przecież nikomu tego nie zabrania. To jest dowód na to, że żyjemy w państwie demokratycznym. Niektóre tzw. autorytety porównują sytuację w Polsce do czasów faszystowskich, nazistowskich, brunatnych koszul, czy do sytuacji w Korei Północnej, a to pokazuje zagubienie, mówiąc delikatnie, totalnej opozycji, która nakręca spiralę swoich opinii, tracąc wiarygodność w oczach Polaków – powiedział szef resortu sprawiedliwości w "Sygnałach dnia".