Inspektor Zbigniew Maj, Komendant Główny Policji, który dziś rano złożył rezygnację, oświadczył na konferencji prasowej, że byli pracownicy Biura Spraw Wewnętrznych przygotowywali wobec niego prowokację.
– Nie rezygnuję dlatego, że się obawiam. Rezygnuję, by honor munduru był nieskalany – tłumaczył Maj, przekonując, że „dotknął układów, które obowiązywały w policji i został zaatakowany. – Nie mogę pracować w atmosferze insynuacji – dodał.
Inspektor poinformował, że o zarzutach wie od dziennikarzy kilku redakcji. – Od dziennikarzy dowiaduję się, że są toczone przeciwko mnie sprawy. To nie ma pokrycia w faktach. Czarę goryczy przelał fakt, że zostałem zapytany o kwestie prowokacji w stosunku do mnie. Wiem, że były wobec mnie prowadzone takie prowokacje – podkreślił.
Jak czytamy w komunikacie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, szef resortu Mariusz Błaszczak będzie rekomendował premier Beacie Szydło przyjęcie rezygnacji insp. Maja. Komendant Główny Policji podał się do dymisji po dwóch miesiącach pracy na stanowisku. CZYTAJ WIĘCEJ
Służby i korupcja w tle?
Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy "Do Rzeczy", mówił na antenie TV Republika, że Maja "zbyt słabo sprawdzono" jeszcze przed jego nominacją. – Później okazało się, że znalazł się w zainteresowaniu służb specjalnych w związku ze sprawą korupcyjną – podkreślił Gmyz.
Zbigniew Maj był Komendantem Głównym Policji od grudnia 2015 roku. Przed objęciem stanowiska zajmował się m.in. reformą struktur Centralnego Biura Śledczego Policji. Był twórcą grupy "łowców cieni", specjalnego zespołu CBŚP poszukującego ukrywających się za granicą najbardziej niebezpiecznych przestępców i osób uprowadzonych dla okupu. Zajmował się także walką z przestępczością zorganizowaną wśród pseudokibiców.