Zawsze trzeba wzywać pomoc. Iławscy policjanci odnaleźli kobietę maltretowaną przez partnera
Oficer dyżurny iławskiej policji usłyszał w słuchawce krzyk kobiety i słowa „Proszę jak najszybciej, aua!...”. Potem telefon ucichł. Kiedy funkcjonariusze oddzwonili na numer, który się wyświetlił, mężczyzna oświadczył, że to pomyłka.
Dzielnicowi nie zbagatelizowali jednak zgłoszenia i natychmiast pojechali na miejsce, z którego było wykonane połączenie. Drzwi otworzył im znany z wcześniejszych interwencji 46-latek. Mężczyzna miał ślady krwi na dłoniach i klatce piersiowej. W pokoju na kanapie siedziała zapłakana kobieta ze śladami krwi na twarzy. Na miejsce przyjechali również ratownicy medyczni, którzy udzielili pierwszej pomocy kobiecie.
Jak się okazało, mężczyzna dzień wcześniej również pobił kobietę, m.in. łamiąc jej nos. Mieszkaniec Iławy oświadczył dzielnicowym, że zdenerwował się na kobietę i „chciał ją czegoś nauczyć”. Mężczyzna w trakcie interwencji był agresywny, wulgarny, wyzywał funkcjonariuszy. Policjanci w związku z takim zachowaniem 46 - latka oraz brakiem jego reakcji na wezwania do zachowania zgodnego z prawem podjęli decyzję o jego zatrzymaniu.
Podczas osadzania w policyjnej celi mieszkaniec Iławy kopał w kratę, nadal wyzywał policjantów, a także groźbą chciał zmusić ich do odstąpienia od obowiązków służbowych.
Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty spowodowania średniego uszczerbku na zdrowiu, znieważenia funkcjonariuszy oraz kierowania gróźb bezprawnych.
Policja przypomina, że nie ma zgody i aprobaty na takie zachowania. Każdy, kto podnosi rękę na drugiego człowieka musi liczyć się z surowymi konsekwencjami. Mężczyźnie może grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.