Prokuratura postawiła zarzuty głównemu sprawcy brutalnego pobicia ekspedientki jednego ze sklepów w Radomiu. Śledczy zarzucają mu m.in. usiłowanie zabójstwa kobiety oraz udział w pobiciu jej syna i jego kolegi. Podejrzany nadal jest poszukiwany. Prawdopodobnie uciekł za granicę.
Jak poinformowała PAP w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas, 37-latkowi postawiono cztery zarzuty. Główny dotyczy usiłowania zabójstwa 50-letniej sprzedawczyni sklepu "Żabka" w Radomiu.
"Według śledczych mężczyzna przewidując możliwość pozbawiania kobiety życia i godząc się na to, dwukrotnie kopnął swoją ofiarę w twarz, powodując obrażenia w postaci wieloodłamowych złamań z przemieszczeniami kości twarzoczaszki" – przekazała rzeczniczka. Dodała, że zdaniem biegłego, obrażenia, których doznała 50-latka, skutkują trwałym, istotnym zeszpeceniem i zniekształceniem twarzy.
Za zarzucany czyn grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 8 lat, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Ponad tydzień temu 37-latek pobił sprzedawczynię w jednym ze sklepów "Żabka" w Radomiu, bo ta odmówiła mu sprzedaży papierosów, gdyż sklep był już nieczynny. Wówczas - jak wynika z zapisu monitoringu - oburzony mężczyzna wyszedł na zewnątrz i, ciągle dyskutując ze znajdującymi się w środku osobami, najpierw rzucił w ich kierunku butelką z piwem, a następnie wziął stojącą obok sklepu drewnianą europaletę i kilkakrotnie uderzając nią w drzwi wejściowe, wybił szybę.
Gdy kobieta wybiegła ze sklepu, napastnik brutalnie ją zaatakował. W jej obronie stanął jej 19-letni syn i jego kolega, którzy również zostali pobici przez 37-latka i jego dwóch znajomych.
W związku z tym 37-latkowi postawiono również zarzut polegający na udziale w pobiciu oraz narażeniu życia i zdrowia osób pokrzywdzonych. Czyn ten zakwalifikowano jako tzw. występek chuligański. Grozi za to kara pozbawienia wolności od 9 miesięcy do 8 lat.
Śledczy zarzucili też 37-latkowi tzw. umyślne uszkodzenia mienia – mężczyzna, uderzając kilkakrotnie drewnianą europaletą, uszkodził szklane drzwi do sklepu o wartości prawie 600 zł. Podobny zarzut dotyczył jego wcześniejszego zachowania w innym sklepie w Radomiu. 37-latek awanturował się i stłukł stojące na półce butelki z alkoholem o wartości blisko 1 tys. zł.
Rzeczniczka prokuratury poinformowała także, że w poniedziałek do Sądu Rejonowego w Radomiu skierowany został wniosek o wydanie postanowienia o zastosowaniu tymczasowego aresztowaniu 37-latka. Mężczyzna nadal jest poszukiwany przez policję. Prawdopodobnie nie ma go w kraju. Według TVN24 niedługo po pobiciu, zanim policjanci zdążyli go zatrzymać, miał polecieć do Wielkiej Brytanii.
Następnym krokiem prokuratury, jeśli sąd zgodzi się na aresztowanie mężczyzny w przypadku zatrzymania go, będzie wydanie za podejrzanym listu gończego. Jeśli 37-latka nie uda się zatrzymać w Polsce, wówczas uruchomiona zostanie procedura poszukiwań międzynarodowych i wydania Europejskiego Nakazu Aresztowania.
37-latek był w przeszłości karany m.in. za przestępstwa przeciwko mieniu. W areszcie tymczasowym przebywają dwaj inni znajomi mężczyzny, którzy brali udział w bojce. Nie byli oni wcześniej notowani przez policję.