Po blisko czterech godzinach zakończył się pierwszy dzień procesu ws. Amber Gold - jednej z największych afer finansowych ostatnich lat. Na ławie oskarżonych zasiedli Marcin P. i jego żona - Katarzyna. Mężczyzna chciał zeznawać bez udziału publiczności i dziennikarzy, ale sąd nie utajnił jego zeznań. Dziennikarze nie mogli jednak rejestrować, ani publikować jego zeznań. Według śledczych Marcin P. wspólnie z żoną oszukali niemal 19 tysięcy osób na kwotę ponad 850 mln złotych. Oskarżony nie przyznaje się do winy.
Proces przed gdańskim sądem miał ruszyć o godzinie 9. W pewnym momencie pojawiła się jednak informacja, że w budynku podłożona jest bomba. W związku z tym, rozprawa zaczęła się z blisko trzygodzinnym opóźnieniem. Po sprawdzeniu budynku okazało się, że alarm był fałszywy. Policja zna jednak numer komórki, z której zadzwonił sprawca alarmu. trwa jego namierzanie.
Zarówno Marcin P, jak i Katarzyna P. nie zgodzili się na upublicznienie swojego wizerunku. Mężczyzna poinformował na rozprawie, że jego miesięczne dochody wynosiły 200 tysięcy złotych. Z kolei jego żona stwierdziła, że nie pamięta tej informacji. W związku z tym, że sąd nie przychylił się do prośby Marcina P. dot. utajnienia zeznań, to oskarżony odmówił złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Małżeństwo zapowiedziało, że chce uczestniczyć we wszystkich rozprawach. Kolejne posiedzenie sądu odbędzie się w najbliższy czwartek.
Sędzia Lidia Jedynak rozpoczęła rozprawę w sprawie Amber Gold @RMF24pl pic.twitter.com/LZyp7qffY7
— Kuba Kaługa (@ka_uga) 21 marca 2016
Prokurator przypomina podstawy aktu oskarżenia @RMF24pl pic.twitter.com/qfhVnDX4s8
— Kuba Kaługa (@ka_uga) 21 marca 2016