Nieczystości już nie płyną, ale zagrożenie katastrofą ekologiczną wciąż istnieje - mówią urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska. Od wtorku do wód Motławy trafiło ponad sto tysięcy ton ścieków.
Awaria przepompowni trafiła już pod lupę śledczych.
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku zanieczyszczenia wody, które mogło zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka albo wyrządzić szkody w przyrodzie. Na razie postępowanie jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek.
Tymczasem, pół miliona złotych kary za każdy dzień spuszczania ścieków do Motławy i kolejne wnioski do prokuratury zapowiedział wczoraj wicemister środowiska. Sławomir Mazurek wizytował przepompownię ścieków na Ołowiance w Gdańsku.
Jak podkreślił, Gdańsk może liczyć na pomoc w usuwaniu skutków awarii, jeśli będzie taka potrzeba.
Pilna wiadomość z kolebki skoku cywilizacyjnego @Platforma_org Dzisiaj o 6:30 rano prezydent Gdańska @adamowiczpawel oznajmił całemu światu na TT (cytat): "Awaryjny zrzut ścieków do Motławy został zakończony". Czekamy teraz na tweet z gratulacjami od @donaldtusk pic.twitter.com/aX01X8MAsW
— Stanislas Balcerac (@sbalcerac) 18 maja 2018