Rozmowa z Panem Piotrem Perzyną, architektem i głównym twórcą mapy Warszawa 1935.
TV Republika: O Warszawie mówiono, że jest Paryżem północy, bądź Paryżem wschodu. Skąd mogły pojawić się te określenia? Co takiego miała w sobie dawna Warszawa?
Piotr Perzyna: Warszawa lat 30. bez wątpienia była pięknym, tętniącym życiem miastem w szczycie dynamicznej rozbudowy i rozwoju - powstawały nowe dzielnice, zabudowywano ogromne obszary, planowano z niewyobrażalnym rozmachem. Do miasta przybywało mnóstwo ludzi - była to pewnie fala przybyszów porównywalna z tą z ostatniej dekady.
Paryż był (i jest nadal) jednym z największych miast Europy, przez wielu uważanym za najpiękniejsze, a przez samych paryżan za centrum galaktyki. Pewnie stąd próba porównywania - podobne ambicje mieli również mieszkańcy innych miast - w literaturze spotkałem się z kilkoma “Paryżami Wschodu”: - były tak nazywane m.in: Bukareszt, Praga, Kraków, Szczecin, Tbilisi, Szanghaj, Bejrut, a nawet Hanoi czy Phnom Penh. Nie wspominając już o pierwszym, moim zdaniem mieście, wobec którego porównanie jest uzasadnione - Sankt Petersburgu.
I Paryż i Petersburg wyróżniają się ogromnym przerostem formy nad treścią - oba miasta są wręcz ozdobne - budowane bardziej na pokaz, niż dla ludzi. Obydwa były stolicami imperiów, i miały przede wszystkim zachwycać. Warszawa w latach 30. rozwijała się tak szybko, a budżety przecież nie były duże, że stosowano rozwiązania estetyczne, ale funkcjonalne. Sprzyjały temu także wymagania modernistycznego stylu – i to chyba najbardziej do Warszawy pasuje. Myślmy o tamtej Warszawie z dumą i bez kompleksów – zostawmy koronkowy Paryż Francuzom.
Czy możemy jeszcze odszukać zachowane w jakiś sposób „pamiątki” po Warszawie międzywojennej?
Odpowiem tak: miasto w czasie wojny straciło 85% zabudowy mieszkaniowej, 90% infrastruktury przemysłowej i technicznej i 100% mostów. Jeszcze trochę zniszczyli komunistyczni planiści, co nieco odbudowali – nie wszystko tak, jak wyglądało przed zniszczeniem. W stanie niezmienionym zostało w centrum zaledwie kilka odcinków ulic; na Mokotowie, Żoliborzu, Ochocie i Woli - nawet całe kwartały. Łatwo te miejsca odnaleźć - pewnie każdy warszawiak zna je doskonale, choćby w swojej okolicy. Jeśli jednak człowiek dobrze się rozejrzy, znajdzie sporo detali - niedawno na budynku przy Grochowskiej jest jeszcze mocowanie trakcji tramwajowej, w różnych miejscach stoją pojedyncze latarnie, słupy ogłoszeniowe, kapliczki na podwórkach czy kawałek bruku. Warto szukać, zwłaszcza, że czas zaciera ślady, a te detale znikają najszybciej.
Czy Pańskim zdaniem pomysły odbudowy dawnych budynków charakterystycznych dla Warszawy jak np. Pałac Saski ma sens?
Te budynki powinny być odbudowane od razu po wojnie. To się miastu bezdyskusyjnie należało. Jednak odzyskiwanie pamiątek po Niepodległej nikogo w Moskwie (nie udawajmy, że strategiczne decyzje zapadały w Polsce) nie interesowało. Zapłaciły za to głównie budowle reprezentacyjne, jak Pałac Saski czy Pałac Kronenberga. Jedyną próbę rozpoczęcia odbudowy Pałacu Saskiego podjął Lech Kaczyński (jeszcze jako Prezydent Warszawy), lecz plany te nie doczekały się realizacji. I myślę, że już raczej zrealizowane nie będą.
Jak przebiegały prace nad odtworzeniem mapy Warszawy 1935? Ile czasu to trwało? Na ile kompletne są materiały archiwalne?
Archiwaliów jest sporo choć różnej jakości - są przedwojenne mapy, zdjęcia i rysunki obiektów i, co najważniejsze - zdjęcia lotnicze. Najważniejsze, bo mapy w tamtych czasach nie powstawały zbyt szybko, a miasto ciągle się rozwijało. Ówcześni kartografowie - w pogoni za aktualnością - nanosili na mapy ulice w budowie, albo takie, które właśnie planowano. Plany czasami się zmieniały - powstawały więc mapy miasta, którego nie było. Weryfikacja była możliwa wyłącznie dzięki zdjęciom lotniczym, które na szczęście są dostępne.
W historytellers.pl mamy spore doświadczcie w opracowywaniu tego typu wydawnictw - wydaliśmy już mapy: pamiątek po Getcie Warszawskim, związanej z pobytem i twórczością Fryderyka Chopina, warszawskiego socrealizmu czy plan Warszawy z opisami miejsc związanych z pobytem i pielgrzymkami św. Jana Pawła II. Pierwszą tego typu mapę opracowałem i wydałem jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku.
Praca nad Warszawą 1935 była więc dla nas chlebem powszednim, choć zakres prac (a zwłaszcza warstwy przewodnikowej) był znacznie większy niż przy naszych standardowych produkcji. Prace trwały ponad pół roku, ale jesteśmy zadowoleni z efektu - mapa spotkała się z doskonałym przyjęciem rynku, a znany warszawski portal uznał ją za jeden z dziesięciu najciekawszych varsavianów na tegorocznych Targach książki Historycznej.