Artur Łącki powiedział, że należy spotkać się na wyjazdowym klubie Koalicji Obywatelskiej na początku czerwca, to miejsce na rozmowy. Dodał, że należy pokazać to, co się nie podoba. Zaznaczył, że listy otwarte nie są szczęśliwym wyjściem z sytuacji.
W tym tygodniu grupa parlamentarzystów PO i KO przygotowała list otwarty do swych kolegów partyjnych i klubowych, w którym apeluje o podjęcie „poważnej debaty", prowadzącej do „wieloaspektowej przemiany wewnętrznej".
- Bez daleko idących zmian nie mamy szans utrzymania pozycji lidera opozycji, a w przyszłości wygrania wyborów - przekonują autorzy listu.
List, do którego dotarła w piątek wieczorem PAP, adresowany jest do „parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej". Pod listem podpisanych jest 51 parlamentarzystów, w tym m.in. były lider partii Grzegorz Schetyna oraz obecny wiceprzewodniczący PO Bartosz Arłukowicz i szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki. Wśród sygnatariuszy są też posłowie i senatorowie, którzy nie są członkami PO - Grzegorz Napieralski, Witold Zembaczyński, Zygmunt Frankiewicz.
Poseł KO i działacz Platformy Artur Łącki pytany w niedzielę, dlaczego nie podpisał się pod listem oraz czy o nim wiedział, zaprzeczył.
- Nie, nikt mnie nie poprosił o podpisanie tego listu. Dowiedziałem się, jak większość pewnie moich kolegów, z mediów społecznościowych, że taki list został napisany - zaznaczył.
Dopytywany, czy gdyby wiedział o liście, to podpisałby się pod nim, stwierdził, że koledzy mają prawo do własnej oceny sytuacji Platformy Obywatelskiej.
- Powinniśmy i spotkamy się na początku czerwca na wyjazdowym klubie Platformy Obywatelskiej i to jest miejsce na tego typu tezy, (...) na rozmowy i pokazanie tego, co się nie podoba lub tego, co powinniśmy robić dalej w PO. Listy, szczególnie listy otwarte wysyłane do mediów, nie są szczęśliwym wyjściem z sytuacji - zaznaczył.
Łącki o słowach Budki
Łącki pytany był też o słowa lidera PO Borysa Budki, który odnosząc się do listu powiedział w sobotę m.in., że każdy dialog jest dobry.
- Co więcej, ja widziałem kilka wersji tego listu. Nawet proszono mnie o naniesienie poprawek - powiedział Budka.
- Nie będę tego komentował. Nikt do mnie nie przyszedł, nie prosił o podpisanie się pod tym listem. Jeszcze raz powtarzam - to nie jest najszczęśliwsza forma rozmowy o problemach PO - powiedział Łącki.
- Będę namawiał kolegów, żebyśmy jednak spotkali się na klubie wyjazdowym, zamkniętym i tam powiedzieli sobie, co powinniśmy zrobić, w którym kierunku iść, jak zreformować czy poprawić działanie naszej partii, żebyśmy wreszcie odzyskiwali pole - zaznaczył poseł KO.
Łącki ocenił też, że przedwczesne są na razie krzyki o tym, że Platforma umiera i że Platforma odchodzi w niepamięć.
- Nie. Platforma pozostaje. Ja jestem zwolennikiem jakby rebrandingu, czyli odnowienia tej marki, która jest naprawdę dobrą marką Platformy Obywatelskiej i do tego potrzebne mi jest spotkanie klubu PO wyjazdowe - oświadczył.