Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił prośbę Tomasza Lisa o wznowienie procesu z posłanką PiS Krystyną Pawłowicz. Dziennikarz musi ją przeprosić za artykuł "Bulterierka prezesa". co ciekawe, w sprawę zamieszana jest żona dziennikarza Hanna Lis.
Krystyna Pawłowicz pozwała Tomasz Lisa za artykuł, w którym nazwano ją m.in. "psem gończym" Jarosława Kaczyńskiego. Wyrok zapadł 14 czerwca zaocznie, bowiem dziennikarz ani razu nie pojawił się na sądowej sali. Oprócz 40 tys. zł finansowego zadośćuczynienia dla posłanki Lis ma również opublikować przeprosiny na łamach tygodnika. Zapłacił, ale przepraszać nie chciał i 7 sierpnia złożył sprzeciw od wyroku. Argumentował, "że nie były mu doręczane prawidłowo przesyłki sądowe, gdyż dorosły domownik, który kwitował odbiór przesyłek, nie wyrażał gotowości przekazania ich adresatowi oraz faktycznie tego nie czynił". Te argumenty sądu jednak nie przekonały.
"Dokonanie przez Hannę Lis pokwitowania odbioru pism sądowych oznaczało, że podjęła się ona oddania pisma pozwanemu (.) Powołanie się na fakt, że nie uczyniła tego, jest niewystarczające, aby uznać brak winy pozwanego (.) Hanna Lis odebrała na przestrzeni 9 miesięcy pięć przesyłek sądowych. Jeżeli w jego domu przyjęte jest, że to Hanna Lis odbiera zazwyczaj korespondencję, pozwany powinien regularnie interesować się u niej w sprawie korespondencji nadsyłanej do niego (.) Sąd dostrzega niedbalstwo po stronie pozwanego" - czytamy w postanowieniu sądu okręgowego.
- Postępowanie jest prawomocnie zakończone. Postanowieniem z dnia 21 września sąd odrzucił wnioski pozwanego oraz odrzucił sprzeciw - informuje nas sekcja prasowa warszawskiego sądu.