– To nie jest sprawa tylko rozgrywająca się w świecie finansów, ale próba mocnego uderzenia i zachwiania rządem PiS – powiedział na antenie Telewizji Republika Krzysztof Wołodźko, Gazeta Polska.
Jak poinformował prokurator Tomasz Tadla, Leszek Czarnecki złożył bardzo obszerne zeznania, a także załączył nośniki informatyczne oraz urządzenia, które mogą posłużyć do weryfikacji wszystkich informacji, które były zawarte w zawiadomieniu pełnomocnika.
– Zastanawiam się, dlaczego te nagrania nie wyszły przed wyborami samorządowymi. Z tego co wiemy te negocjacje nie ograniczały się do jednej rozmowy – mówił nam Wołodźko.
– Jedna interpretacja jest taka, że wrocławski biznesmen chciał pociągnąć pana Chrzanowskiego na dno – podkreślił.
Leszek Czarnecki po wyjściu z prokuratury nie udzielał odpowiedzi na pytania dziennikarzy, tłumacząc, że "nie może komentować przebiegu śledztwa". Powiedział jedynie, że "przesłuchanie szło bardzo sprawnie" i że złożył obszerne zeznania.
Giertych: Jest nowe nagranie. Trzeba przesłuchać prezydenta Dudę
– Tę torpedę wystrzelono w ekipę dzisiejszego rządu, ale także w stronę prezydenta Dudy. Jest to gra na spadek popularności PiS – powiedział Wołodźko.
– Warto cofnąć się w czasie i przypomnieć, kiedy kształtowały się partie PO i PiS okazało się, że PiS większą wagę przykłada do antykorupcyjni. Dzisiaj jest to narzędzie, którym PiS słusznie zagrało – zaznaczył.
Premier Morawiecki o całej sprawie dowiedział się z artykułu „Gazety Wyborczej”
– To jest troszkę tak, że państwo polskie dysponuje ograniczonymi zasobami i nie jest w stanie trzymać ręki na pulsie we wszystkich sprawach – ocenił Krzysztof Wołodźko.
– Nie powinno paść publicznie, że premier dowiaduje się o takich sprawach z gazet. Jest to dość niewygodna sytuacja dla strony rządowej – mówił.
– To nie jest sprawa tylko rozgrywająca się w świecie finansów, ale próba mocnego uderzenia i zachwiania rządem PiS – stwierdził.
– Potrzebna jest transparentność w relacjach między sektorem finansowym, a urzędnikami państwowymi – dodał.