– Przynajmniej 60 proc. Polaków wzięło udział w plebiscycie. Gremialnie opowiedzieli się przeciw komunizmowi. Bardzo szybko, bo jeszcze przed drugą turą wyborów, lista krajowa przepadła. Ta sprawa mogła dać przykład odwagi elit solidarnościowych – powiedział prof. Jan Żaryn, senator Prawa i Sprawiedliwości, goszcząc w studio Telewizji Republika. Rozmowę poprowadził red. Marcin Bąk.
Były to pierwsze częściowo wolne wybory w historii Polski po II wojnie światowej. Przedstawiciele niedemokratycznych władz komunistycznych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zagwarantowali rządzącej „koalicji”, obejmującej PZPR i jej satelitów, obsadę co najmniej 299 (65%) miejsc w Sejmie. Pozostałe mandaty poselskie w liczbie 161 (35%) zostały przeznaczone dla kandydatów bezpartyjnych. Walka o te miejsca oraz walka o wszystkie mandaty senatorskie (100) miała charakter otwarty i demokratyczny. Do ubiegania się o nie dopuszczeni zostali również przedstawiciele różnych środowisk opozycji demokratycznej, jednocześnie o te mandaty konkurowali także kandydaci jawnie wspierani lub nieformalnie popierani przez obóz władzy, reprezentanci różnych organizacji społecznych i zawodowych, osoby niezależne. Wybory te zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem opozycji solidarnościowej.
– 4 czerwca 1989 roku trzeba widzieć w dwóch wymiarach. To data wyborów. Przynajmniej 60 proc. Polaków wzięło udział w plebiscycie. Gremialnie opowiedzieli się przeciw komunizmowi. Bardzo szybko, bo jeszcze przed drugą turą wyborów, lista krajowa przepadła. Ta sprawa mogła dać przykład odwagi elit solidarnościowych. Papiery podpisywane przy okrągłym stole okazały się jednak ważniejsze. Na tym polega dyskomfort dziś, kiedy przychodzi na celebrować ten dzień – rozpoczął prof. Żaryn.
– W tej optymistycznej części, jaka jest i z tej daty wypływa, to pamięć, że elity solidarnościowe miały w sobie potencjał troski o to, by naród jak najszybciej znalazł się w pełnym niepodległym państwie. Z drugiej strony znaczna część postanowiła utrwalić pewien system wzajemnie uzupełniający się. To ówczesnym elitom było na rękę – relacjonował motywy, jakie przyświecały ówczesnym "dwóm obozom".
– Jednym z czynników wiodących była pamięć części działaczy Solidarności, szczególnej aktywnej politycznie, o swoim własnym życiorysie. Wówczas nie byliśmy funkcjonariuszami SB, nie mogliśmy o tym wiedzieć. Możemy mówić w pewnym sensie o zniewoleniu części działaczy solidarnościowych. Proces lustracyjny powinien być poprzedzony ewidentną dekomunizacją – wskazał senator Prawa i Sprawiedliwości.
Uroczystości 4 czerwca
Bez wątpienia rządy Prawa i Sprawiedliwości są dziś rządami formacji, która mówi "niepodległość, patriotyzm". To tworzy polską wspólnotę narodową. Naród wybrał taką formułę, przynajmniej jego większość. To oznacza, że będziemy mieli wrogów wobec takiej koncepcji – powiedział polityk.
Zwrócił się też do opozycji. Podkreślił, że "jeśli ta ubiera się w stroje wolnego miasta Gdańska, autonomicznego Śląska czy jakiegokolwiek innego regionu odseparowanego od narodu, niech ma świadomość, że za 10 lat będzie pogrobowcami Polski".