Wojna na Ukrainie. Dlaczego świat nie słuchał Polski? [wideo]
Tbilisi. Środek lata. Rok 2008. Atak Rosji na Gruzję. W piątym dniu inwazji prezydent RP Lech Kaczyński mimo licznych przeszkód pojawia się w stolicy kraju. Chce pokazać, że miejscowa ludność nie jest sama. Wypowiada też prorocze słowa. „Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”
Przemówienie to przeszło do historii, a historia przepowiedziana 14 lat temu właśnie się spełnia.
Podobnie jak wtedy tak i dziś Polska zabiegała o zdecydowaną reakcję Unii Europejskiej i NATO. Nie doczekała się. Prezydent RP zaprosił więc do swojego samolotu przywódców: Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii.
Wszyscy solidarnie stawili się przed 200 tysięcznym tłumem.
„Te pamiętne słowa, które padły w Gruzji dzisiaj wszyscy cytują jako słowa prorocze”, powiedział w rozmowie z Katarzyną Gójską ambasador RP przy ONZ prof. Krzysztof Szczerski. Jego zdaniem słowa te nie były jednak wysłuchane. „Nie były wysłuchane przez wielu naszych partnerów na świecie, łudzących się zupełnie inną wizją świata, mówiących o tym, że Rosja jest częścią wspólnoty międzynarodowej tak jak każde inne państwo i trzeba się z nią układać gospodarczo, robić jej awanse polityczne, robić dobre interesy, i że to wszystko, co robi Polska, jest wyrazem naszej fobii”, wskazał dyplomata.
„Tak nie było. Prezydent Lech Kaczyński miał rację, kontynuuje były szef Gabinetu Prezydenta RP. Miał rację. Mówił to z głębokiego zrozumienia polityki międzynarodowej, z głębokiego zrozumienia tej części Europy, z głębokiego przekonania, że ten region będzie istotny czy nawet kluczowym dla polityki światowego bezpieczeństwa. W tym regionie takie kraje jak Polska muszą odegrać rolę taką, jaka wynika z naszej tradycji, historii, a także obowiązku, jaki mamy wobec regionu, czyli zwornika w polityce regionalnej w tej części świata”, podsumował Krzysztof Szczerski.
- Dlaczego ta wizyta nie wpłynęła na politykę państw zachodnich, dlaczego nie wpłynęła na politykę Niemiec, Francji, Unii Europejskiej - starała się dociec red. nacz. Miesięcznika „Nowe Państwo” i z-ca red. nacz. Gazety Polskiej Katarzyna Gójska. - Mimo że ta diagnoza została trafnie postawiona już w 2008 roku, to nikt nie potraktował jej tak, jak ona na to zasługiwała - dodała prowadząca.
„Naszym zadaniem jest dzisiaj przerwanie tego łańcucha imperializmu rosyjskiego, który opisał tak precyzyjnie prezydent Lech Kaczyński. On opisał łańcuch rozwoju imperializmu rosyjskiego i jego apetytu w tej części świata mówiąc o Gruzji, Ukrainie a później o kolejnych krajach”, ocenił prof. Krzysztof Szczerski.
Według przedstawiciela Polski przy Organizacji Narodów Zjednoczonych dzisiaj jesteśmy w takim momencie, w którym nastąpił ten drugi element tego łańcucha imperializmu rosyjskiego. Rosja zaatakowała Ukrainę. „Dzisiaj musimy zrobić wszystko by ten łańcuch przerwać. To wszystko, co się dzieje na wschód od Polski, to nie jest wojna jednego człowieka, to nie jest wojna jednego szaleńca, to jest wojna, którą wypowiedział imperializm rosyjski porządkowi międzynarodowemu w naszym regionie, to jest wojna imperialnej Rosji”, stwierdził ambasador.
Cała rozmowa z prof. Krzysztofem Szczerskim na portalu tvrepublika.pl w oknie poniżej.