W ostatnich godzinach kampanii przed wyborami parlamentarnymi zapadł wyrok sądu w sprawie Krzysztofa Kwiatkowskiego i jego kontrkandydatki
Były Szef NIK, startujący w wyborach do Senatu jako niezależny kandydat pozwał do sądu w trybie wyborczym Małgorzatę Niewiadomską-Cudak, ubiegającej się o mandat z list SLD/Lewica. Kwiatkowski zażądał od konkurentki sprostowania słów, które znalazły się w jej oświadczeniu w Dzienniku Łódzkim, którego tekst zatytułowany "Niewiadomska-Cudak czuje się zdradzona przez Zdanowską", opublikowany 9 października na stronie internetowej DŁ, był odpowiedzią kandydatki na publikację tej samej gazety "Ich dwoje, czyli po co Zdanowskiej Kwiatkowski".
Pełnomocnik Kwiatkowskiego Piotr Paduszyński, w pozwie dowodzi, że informacje podane przez kandydatkę SLD/Lewica są nieprawdziwe, a chodzi konkretnie o fragment, wedle którego "(...) Kilka lat temu media szeroko donosiły, że w 2013 r. w Radzie Miejskiej w Łodzi, K. Kwiatkowski podobno stał za wyprowadzeniem z klubu Platformy Obywatelskiej 8 radnych. Wiele z tych osób jest obecnie w Prawie i Sprawiedliwości".
Sąd oddalił pozew jako bezzasadny, interpretując, że pozwana powołała się na artykuły prasowe, poza tym użyła trybu przypuszczającego. Po rozprawie zadowolona Niewiadomska
– Sąd dziś nie przesłuchał żadnych świadków przez nas wezwanych uznając, że wypowiedź kandydatki mieści się w formie agitacji wyborczej, a polityk musi mieć grubą skórę, dodatkowo użyte zostało słowo "podobno" - mówi Krzysztof Kwiatkowski. - Na Facebooku kandydatki Lewicy pojawiły się nieprawdziwe informacje dotyczące mojej rodziny, które polubiła. Cieszę się, że te nieprawdziwe i krzywdzące dla moich dzieci informacje zostały usunięte – dodał.