W pierwszych dniach lutego leśnicy i pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego podjęli próbę policzenia białowieskich żubrów. Wszystko jednak wskazuje na to, że liczba znowu będzie niepełna.
Aby policzyć populację, niezbędna jest mroźna i śnieżna zima. Zwierzęta przychodzą wówczas do stałych miejsc dokarmiania, a po śladach można też wytropić pojedyncze sztuki. Niestety, już w zeszłym roku nie udało się policzyć żubrów. Nie dość, że nie było śniegu, to ogromny wysyp żołędzi, sprawił, że zwierzęta pozostawały ukryte w Puszczy. Rozproszone, w mniejszych stadach, czerpały z dostatku leśnych przysmaków.
W tym roku jest podobnie. Wysoka temperatura utrzymuje się przez całą zimę. Trudno się dziwić, że zamiast wyłożonego przez leśników siana, żubry chętniej korzystają z zieleni okolicznych pól. Kto więc chce zobaczyć króla puszczy, prędzej spotka go na polach rzepaku, w okolicach Kotówki, niż w samym lesie.