Co powinno być odpowiedzią na czarne marsze i strajki kobiet? Odpowiedź jest, tak mi się wydaje, dość prosta. Wielki szturm modlitewny mężczyzn za życiem. Właśnie 3 października, tam gdzie jesteśmy, w naszej pracy, w domu, na ulicy powinniśmy szturmować niebo modlitwą. Katolicy na różańcu czy Koronce albo modlitwą uwielbienia, protestanci po swojemu. Bez różnicy, ale razem zanosząc do Boga intencje życia i kobiet, które przeciw temu życiu występują.
Dlaczego modlitwa jako odpowiedź? Bo w istocie walka, jaka toczy się na naszych oczach jest walką duchową. Tu nie chodzi tylko o politykę, o prawo, ale o coś nieporównanie większego. A w takich starciach nie da się wygrać inaczej, jak modlitwą i postem. Modlitwa bowiem tylko może skruszyć serca, odmienić umysły, dać łzy skruchy i łaskę pokuty. A o to przecież nam ostatecznie chodzi. Zwycięstwo w tej walce, to wygrana Jezusa, a nie nasze. Modlitwa zmienia także nasze serca budując w nas spojrzenie na przeciwników z perspektywy Miłosiernego Serca Jezusa, z nadzieją na ich nawrócenie, a nie tylko chęcią zwycięstwa.
Istotne jest także, by odpowiedź przyszła od mężczyzn. Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że to mężczyźni są z jakichś zadziwiających powodów wykluczani z tej debaty. A przecież to nam powierzona jest opieka nie tylko nad dzieckiem, ale i nad jego matką. To my mamy otoczyć miłością i pokojem nasze żony i rozwijające się w nich dzieci. My mamy brać odpowiedzialność za czyny i słowa. My mamy dać poczucie pokoju, gdy dzieje się coś złego. Zbyt często zapominamy o tej odpowiedzialności, zbyt często od niej uciekamy.
Po drugie dlatego, że aborcja jest często grzechem mężczyzny. To my odwracamy się od kobiety, my zrzucamy z siebie odpowiedzialność, my zostawiamy ją samą z chorym dzieckiem czy problemami. Zbyt wielu mężczyzn ucieka, zbyt wielu tchórzy. W takim świecie modlitwa mężczyzn jest niezbędna, tak jak niezbędne jest wytrwałe świadectwo wierności. Ta modlitwa powinna być codzienna, wytrwała, pełna zaangażowania, rycerska.
Nie, nie chce wykluczać z modlitwy kobiet. Nie o to chodzi. Chcę tylko, by tego dnia mężczyźni wzięli na siebie wielką odpowiedzialność. 3 października trzeba zjednoczyć się w wielkim modlitewnym szturmie. Wiem, że obok nas, z nami będą nasze kochane żony i dzieci. Wspólnie w ramach codziennej modlitwy będziemy błagać Boga o życie dla dzieci nienarodzonych, o nawrócenie dla aborcjonistów, o przemianę serc. Będziemy uwielbiać Boga za dar życia i błagać Go o wybaczenie także naszych grzechów przeciw życiu. Modlitwa mężczyzn, rodzin, dzieci będzie wysłuchiwana. A świadectwo mężczyzn będzie dostrzeżone. Świadectwo, którego potrzebuje świat, którego potrzebują pozbawione męskiego wsparcia kobiety. To jest nasz czas, nasza modlitwa, nasze zaangażowanie.