„W rządzie PiS nie ma przyzwolenia na korupcję, służby prowadzą śledztwa, ścigają przestępców. Państwo działa. Gdy władzę miała koalicja PO-PSL, obowiązywała zasada "nie daj się złapać". To nas różni” - mówi w rozmowie z Tygodnikiem "Sieci" wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik w wywiadzie dla Tygodnika "Sieci" odniósł się do afery wizowej. Jak podkreślił, "przy wielu ministrach spraw zagranicznych pojawiali się ludzie, którzy próbowali zrobić biznes na wizach".
"Wielokrotnie CBA czy ABW prowadziły postępowania w tego typu sprawach (np. w 2009 czy w 2011 r. – kiedy szefem MSZ był Radosław Sikorski). Dzisiaj biuro, na które zresztą politycy PO się chętnie powołują, choć zasadniczo chcą je rozwiązać, szczegółowo bada tę sprawę. Dotyczy ona ok. 200 przypadków wydania wiz, a nie – jak mówi opozycja – ściągania tutaj tysięcy nielegalnych imigrantów. To są totalne bzdury" – powiedział Wąsik i dodał, że "to służby rządowe, CBA i prokuratura, zatrzymały ten proceder i ścigają sprawców. Tymczasem prawdziwych nielegalnych migrantów widać na Lampedusie. I to PO chciała poprzez przymusową relokację przyjmować rzesze takich jak oni do Polski".
Na uwagę, że jednak dymisja wiceministra to fakt zaznaczył, że "kto tolerował poważne nieprawidłowości w podległym sobie pionie, musi za to ponieść cenę polityczną. W rządzie PiS nie ma przyzwolenia na korupcję, służby prowadzą śledztwo, ścigają przestępców. Państwo działa. Za to w rządzie Tuska obowiązywała zasada +nie daj się złapać+. To nas różni" – ocenił. - "Za czasów Tuska takie rzeczy też się działy, ale zazwyczaj po wyborach, nigdy przed. Pamiętają panowie infoaferę? Realizacją tej sprawy służby zajęły się nie przed wyborami, ale kilka dni po wyborczym zwycięstwie PO" - zwrócił uwagę.
Na pytanie o to, czy prawdą jest, że "kilkadziesiąt tysięcy osób dostaje rocznie wizy pracownicze, a jedna trzecia z nich gdzieś się potem gubi" odparł, że nie ma takich danych. "Wiem natomiast, że obcokrajowcy, którzy łamią przepisy obowiązujące w Polsce, są poddawani readmisji. Straż Graniczna odsyła te osoby do krajów pochodzenia" – zapewnił.