– Proszę, żeby była to manifestacja pokojowa! Żeby sytuacja nie wyślizgnęła się spod kontroli i żeby nie przekształciła się w wojnę domową - powiedział Lech Wałęsa reporterce "Gazety Wyborczej".
Przypomnijmy, że Wałęsa od jakiegoś czasu zapowiadał swój udział w kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie. Wczoraj jednak na swoim profilu na Facebooku opublikował zdjęcie ze szpitala, na których pozuje z personelem medycznym. Trójmiejska "Gazeta Wyborcza" zdołała przeprowadzić z Wałęsą wywiad, w którym były prezydent poinformował, że 10 lipca nie przyjedzie do Warszawy. Zapowiedział jednak swój udział w kontrmanifestacji za miesiąc...
– Jest mi bardzo żal, przykro, chciałbym tam być 10 lipca, ale lekarze i rodzina przekonują mnie, że ze względu na stan zdrowia nie ma mowy. Nie jest to żaden przejaw tchórzostwa, jak pewnie chcieliby sądzić niektórzy. Dopiero w poniedziałek będę miał zrobione kolejne badania. Muszę więc poczekać. Los czasem mi daje szansę, a czasem zabiera... Tym razem zabrał. Ale nic straconego. Umawiamy się za miesiąc, 10 sierpnia. Mam nadzieję, że do tego czasu lekarze postawią mnie na nogi - powiedział Wałęsa.
Na pytanie co Wałęsa chciałby przekazać uczestnikom kontrmanifestacji, b. prezydent odpowiedział:
– Dziękuję im już z góry za to, że przybędą. I proszę ich, żeby była to manifestacja pokojowa! Żeby sytuacja nie wyślizgnęła się spod kontroli i żeby nie przekształciła się w wojnę domową. Bądźcie ostrożni, by nie przypisano nam, manifestującym pokojowo, złych intencji. Bardzo zmartwiło mnie zdarzenie podczas wizyty Donalda Trumpaa w Polsce, kiedy zostałem wygwizdany przez tłum podjudzany przez rządzących. Widać, jak łatwo można nakłonić ludzi do złego działania, jakie skrajne nastroje panują w Polsce.