– Gdy wprowadziliśmy wolność mediów, to zaczęło się od rozjeżdżania ludzi, niszczenia im życia. Dlatego trzeba ograniczyć tę wolność, ukrócić obrzydliwe praktyki – stwierdził były prezydent Lech Wałęsa.
W ten sposób odpowiedział na pytanie dziennikarki wp.pl o granicę wolności słowa w obliczu afery taśmowej z udziałem prominentnych polityków PO.
– Gdy na ulicę zaczęły wyjeżdżać pierwsze samochody, dochodziło do wypadków, pod kołami ginęli ludzie. Dopiero gdy wprowadzono przepisy o ruchu drogowym, sytuacja się unormowała. Tak samo jest z mediami – stwierdził Wałęsa. – Gdy wprowadziliśmy wolność mediów, to zaczęło się od rozjeżdżania ludzi, niszczenia im życia. Dlatego trzeba ograniczyć tę wolność, ukrócić obrzydliwe praktyki. Wprowadzić odpowiedzialność za słowo – uzupełniał.
Kto ma „zrobić porządek” z Kaczyńskim?
Wałęsa odniósł się również do swojej wypowiedzi dla Rzeczpospolitej, w której stwierdził, że rządy Jarosława Kaczyńskiego doprowadzą do rewolucji. – Jeśli wszędzie ma wrogów – w Niemczech, Rosji, połowie Polski – jak może prowadzić dobrą politykę? Nie da się – mówił były prezydent.
Jego zdaniem „jeśli Kaczyński dojdzie do władzy, prędzej czy później narazi się wielu, a oni skrzykną się i zrobią z nim porządek”.
Na stwierdzenie, że „jednak PiS odnotowuje sukcesywnie wzrastające poparcie”, odparł: – No i zobaczymy co będzie, jeśli wygra. – Może przyda się taki zimny prysznic. Ludzie bardziej się zaangażują, będą mądrzej głosować, a politycy wezmą się do roboty – skwitował Wałęsa.