W oczekiwaniu na egzorcystę. "Opisać tego się nie da, to trzeba przeżyć"
Małżeństwo Prokopskich i ich czwórka dzieci od kilku dni mieszka w Caritasie. Jak się okazuje, nie tylko rodzina trzyma się z daleka od domu. Do posiadłości, w której rzekomo straszy, nie zbliżają się też ksiądz i sołtys.
Przeciekający sufit, pukanie do drzwi, latające sztućce - to niektóre ze zjawisk opisywanych przez rodzinę. Dom znajduje się w miejscowości Turza Wielka, w województwie warmińsko-mazurskim. Rodzina zdecydowała się zamieszkać w Caritasie, bo jak twierdzą, w domu nie mogą już wytrzymać.
– Cały czas jest ten stres, bo opisać tego się nie da, bo to trzeba przeżyć. To jest naprawdę straszne, nikomu tego nie życzę - mówiła pani Krystyna w rozmowie z dziennikarzem Polsat News. Jej zdaniem, wszystko zaczęło się, gdy zakupili wersalkę od znajomej. – Przynieśliśmy ją i właśnie to licho, podejrzewam, że to licho, przyszło od tego - opowiadała. Zdaniem lokalnych mieszkańców, zjawiska paranormalne powiązane są bezpośrednio z poprzednimi właścicielami - rodziną Sternów, którzy zamordowani zostali przez armię czerwoną.
W domu państwa Prokopskich był już ksiądz. Pomodlił się i pospiesznie opuścił posesję. Polsat News podaje, jakoby duchowny przekazał sołtysowi, że w domu "coś się dzieje". – Kocham swoją żonę, żona mówi, nie wchodź, żebyś mi czegoś nie przyprowadził - relacjonował sołtys.
Rodzina oczekuje na przybycie egzorcysty.