Bliscy, znajomi oraz przedstawiciele władz, wojska i instytucji państwowych pożegnali w czwartek w Katowicach Andrzeja Rozpłochowskiego, legendarnego działacza Solidarności, przywódcy strajku w Hucie Katowice w 1980 r. i sygnatariusza Porozumienia Katowickiego.
Bez niego w 1980 r. nie powstałaby Solidarność w takim kształcie; osoba bezkompromisowa, odważna, wierna ideałom, walcząca o najwyższe wartości, a zarazem pogodna i dobra – w taki sposób uczestnicy uroczystości wspominali zmarłego. Prezydent Andrzej Duda odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Andrzej Rozpłochowski zmarł w poniedziałek w wieku 71 lat. Kilka tygodni wcześniej w ciężkim stanie trafił do katowickiego szpitala po zakażeniu koronawirusem. Na pogrzeb do Katowic przyjechali m.in. premier Mateusz Morawiecki, Kancelarię Prezydenta RP reprezentowała Zofia Romaszewska. Byli obecni także przedstawiciele regionalnych i lokalnych władz, związkowcy, przedstawiciele IPN i opozycji z czasów PRL.
Mszy pogrzebowej w kościele mariackim przewodniczył metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, po niej kondukt żałobny w asyście wojska przeszedł na cmentarz przy ul. Francuskiej, gdzie złożono zmarłego. Tam żołnierze oddali salwę honorową.
Premier Morawiecki w przemówieniu wygłoszonym w kościele wyraził przekonanie, że Rozpłochowski był nie tylko legendą Solidarności, ale i osobą, bez której nie byłoby dziś tego związku, bo to dzięki jego determinacji we wrześniu 1980 r. zostało podpisane Porozumienie Katowickie. Bez tego – mówił szef rządu - "nie byłoby Solidarności jako związku zawodowego, który objął cały kraj". "Andrzej Rozpłochowski jest współtwórcą Solidarności" - dodał.
"Swoją niezłomną postawą budował wolę oporu w wśród wielu działaczy Solidarności. Był więc filarem polskiej niepodległości, o którą walczyliśmy w latach 80." – podkreślił Morawiecki. Jak wskazał, "dzieło życia pana Andrzeja uczy nas dzisiaj, czym jest nadzieja, jaka jest wartość odwagi, determinacji, a także wolności i solidarności". Andrzej Rozpłochowski "był bezkompromisowy, walczył o najwyższe wartości, o jakie warto walczyć tutaj na ziemi".
Rozpłochowski został odznaczony pośmiertnie przez prezydenta Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W imieniu prezydenta rodzinie zmarłego order przekazała Zofia Romaszewska. W liście przesłanym uczestnikom uroczystości Andrzej Duda podkreślił, że zmarły "na zawsze pozostanie w sercach jako dumny, żarliwy patriota, prawdziwa legenda Solidarności oraz człowiek całą duszą zaangażowany w pomnażanie i ochronę dobra wspólnego". Jak dodał, swoją postawą, czynami i słowami przybliżył kolejne zwycięstwo Polaków w walce o wolność i niepodległość, a także "wpłynął na bieg polskiej historii, a przez to sam znalazł w niej poczesne miejsce".
Z kolei prezes PiS wicepremier Jarosław Kaczyński w liście skierowanym do żałobników napisał, że "całe życie śp. Andrzeja Rozpłochowskiego było jedną, ciągłą walką, nieustającym zmaganiem się z przeciwnościami losu, których ten jemu nie szczędził, a także boju o wolną i sprawiedliwą Polskę". "I choć przegrał ostatnią rundę tego starcia z podstępnym wrogiem, jakim jest koronawirus, to z tego boju, który toczył przez dekady swojego życia, wyszedł zwycięsko, wygrał go, bo cały czas pozostawał wierny samemu sobie; wygrał, gdyż jest jednym z współtwórców naszej wolności" - podkreślił.
Szef Solidarności Piotr Duda wspominał zmarłego jako legendarnego przywódcę związkowego, a zarazem dobrego, uczciwego, ciepłego i uśmiechniętego człowieka. Jak wspominał, jeszcze niedawno miał wiele planów i spraw do załatwienia i mówił mu, że chce mu się żyć. "Czekaliśmy na ciebie, Andrzeju, modliliśmy się o twój powrót do zdrowia, przecież jesteś wielkim walczakiem. (…) Ty nie potrzebowałeś żadnych tronów, ty byłeś dla ludzi, dla Solidarności i dzisiaj tu, w tej świątyni jest twoja ukochana Solidarność i te poczty sztandarowe, które tak pokochałeś" – mówił Duda łamiącym się głosem. Obiecał, że związek będzie z dumą realizował testament Rozpłochowskiego i wyznawane przez niego wartości. "Gdyby nie ty, nie byłoby jednolitego związku zawodowego Solidarność" – zaznaczył.
List do uczestników uroczystości skierował także Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Także on przypomniał wkład Rozpłochowskiego w działalność opozycyjną w czasach PRL. "Dziś żegnamy wielkiego patriotę, który swoje życie poświęcił walce z totalitarną władzą nie licząc na jakiekolwiek uznanie. Walkę tę uważał za swoją powinność, moralny nakaz" – wskazał.
W homilii wygłoszonej podczas mszy abp Skworc wspomniał 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego oraz śmierci dziewięciu górników z kopalni Wujek. Podkreślił, że cierpienia dotykały najbardziej ideowych osób tworzących "S". Zauważył także, że "wspominając czas stanu wojennego możemy powiedzieć, że wolną Polskę zdobyli ludzie gwałtowni". "Pragnęli lepszego życia, chcieli budować wspólne dobro, wolną ojczyznę. Do takich niewątpliwie należał śp. Andrzej, którego dziś żegnamy, dziękując mu z pełne poświęceń życie" - mówił.
Andrzej Rozpłochowski urodził się 7 września 1950 r. w Gdańsku-Oliwie. Pracę w Hucie Katowice w Dąbrowie Górniczej rozpoczął w 1977 r. Był przewodniczącym komitetu strajkowego w hucie w sierpniu 1980. 11 września 1980 r. składał swój podpis pod Porozumieniem Katowickim. Był członkiem regionalnych i krajowych władz "S".
Robotnicy strajkujący w Hucie Katowice upomnieli się o prawo do zakładania wolnych związków w każdym zakładzie pracy w całej Polsce, a później jako pierwsi złożyli w sądzie wniosek o zarejestrowanie swojej struktury związkowej. Porozumienie, którego najważniejsze zapisy parafowano 11 września 1980 r. w Hucie Katowice, przypieczętowało wcześniejsze porozumienia z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia-Zdroju. Jednym z najważniejszych uzgodnień była gwarancja, że Porozumienie Gdańskie, dające możliwość tworzenia wolnych związków zawodowych, ma moc obowiązującą na terenie całej Polski. Stworzyło to formalno-prawne warunki do tego, by mógł powstać ogólnopolski ruch związkowy – Solidarność.
Po wprowadzeniu stanu wojennego, 13 grudnia 1981 r., Andrzej Rozpłochowski został internowany w ośrodku odosobnienia w Katowicach, a następnie w Zabrzu-Zaborzu, Grodkowie i Uhercach. 23 grudnia 1982 r. został przewieziony do Warszawy i oskarżony o "próbę obalenia siłą ustroju PRL". Był przetrzymywany bez wyroku w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów. Zwolniony po amnestii w lipcu 1984 r. Od 1988 roku przebywał na emigracji w USA; wrócił do Polski w sierpniu 2010 r. Był autorem wspomnień pt. "Postawią Ci szubienicę…". Był już wcześniej odznaczany, m.in. przed 11 laty - Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.