– Mafiosi mieli wpływ nie tylko na scenariusz, ale także na obsadę tzw. naturszczyków. „Mokotowiacy” zabronili reżyserowi, aby jeden z byłych przestępców wystąpił w filmie – donosi portal tvp.info.
„Scenariusz filmu napisany z gangsterami grupy mokotowskiej” – tak reżyser Patryk Vega reklamuje swoje najnowsze dzieło: „Kobiety mafii”. Gangsterzy zajmowali się porwaniami i okaleczeniami swoich ofiar. Teraz chcą zostać celebrytami. Decydują kto może, a kto nie zagrać w filmie o nich. Powołują się przy tym na „kodeks gangsterski”.
– Rozumiem, że każdy reżyser ma prawo dobierać sobie takich ludzi, jakich chce. Tyle tylko że, jak dowiedziałem się, że szuka naturszczyków, zwłaszcza z „miasta”, to się zgłosiłem. I nie było problemu, dopóki po jakimś czasie ktoś z produkcji powiedział, że „mokotowscy” nie chcą, abym zagrał. Stwierdzili, że jestem „sześćdziesiątką” (świadkiem koronnym – przyp. red.) i nie mogę mieć nic do czynienia z charakternymi bandytami. Dosyć żenująca historia – mówił jeden z gangsterów dla portalu tvp.info.
Sam Patryk Vega pytany czy prawdą jest, że mokotowscy gangsterzy nie zgodzili się na występ – potwierdza. – To prawda. Generalnie przychyliłem się ku temu ze względu na to, że mam aspirację stworzyć najbardziej realistyczny film gangsterski w tym kraju. Nie można go deprecjonować – tłumaczył.
– Dla mnie osobiście to nie ma takiego znaczenia, jak dla ludzi funkcjonujących w przestępczym świecie. Jednak dla nich kodeks honorowy i kwestia niewspółpracowania z policją to najważniejsza sprawa w życiu. W związku z tym, w imię dobrych relacji, zgodziłem się przychylić ku temu – dodał.
– Ta grupa była tak liczna i miała tyle odnóg, że nie można generalizować. Ludzie, z którymi współpracuję, nie mają nic wspólnego z tymi wymienionymi przestępstwami. Nie chcę mieć nic wspólnego z człowiekiem, który odpowiada za śmierć dziecka! – podkreślił.