W niedzielę ulicami Warszawy przeszła demonstracja z żądaniem natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Wzięli w niej udział przedstawiciele mniejszości palestyńskiej w Polsce i mieszkańcy stolicy. Stołeczna policja nie odnotowała żadnych incydentów.
Uczestnicy manifestacji zebrali się pod kolumną Zygmunta III Wazy skąd przeszli Traktem Królewskim pod ambasadę Stanów Zjednoczonych. W czasie przemarszu niesiono palestyńskie flagi, chusty "arafatki" oraz skandowano hasła "Wolna, wolna Palestyna!", "Gaza, Warszawa - wspólna sprawa!", "Precz z kolonializmem!", "Biden terrorysta!", "Niech żyje wolna Palestyna!"; "Stop masakrze w Stefie Gazy!"
Niesiono także transparenty z hasłami: "Stop Genocide in Gaza", "Solidarni z oporem palestyńskim", "Stop ludobójstwu", "Stop rzezi Gazy".
"Wszyscy niezależnie od różnic, religii, wszyscy jesteśmy po stronie ludzkości, jesteśmy za tym, żeby ludzie nie umierali przez bombardowania" - podkreślili organizatorzy przed ambasadą USA.
"Było bardzo spokojnie. W czasie demonstracji nie odnotowaliśmy żadnych incydentów" - powiedział PAP podkomisarz Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
Do marszu odniósł się w niedzielę na platformie X ambasador Izraela w Polsce, Yacov Livne. "Przykre jest widzieć kolejną antysemicką demonstrację w Warszawie. Publiczne wsparcie dla inspirowanych nazistami dżihadystów musi zostać zakończone. Egzekwowanie prawa i edukacja są bardzo potrzebne" - napisał ambasador.
Demonstracje z żądaniem natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy odbyły się w weekend w wielu miastach w Europie. W Londynie manifestowało ok. 30 tys. osób. W Paryżu według prefektury demonstrowało 19 tys. a 60 tys. osób według centrali związkowej CGT. W Niemczech największa manifestacja odbyła się w Duesseldorfie. Wzięło w niej udział ok. 17 tys. osób. Natomiast przez centrum Berlina przeszło 8,5 tys. manifestantów. Podobne marsze przeszły także ulicami Rzymu i Mediolanu. Również w USA, w propalestyńskiej manifestacji w Waszyngtonie, protestowało tysiące osób przeciw wspieraniu Izraela przez administrację prezydenta USA Joe Bidena.
7 października terroryści Hamasu, operującego ze Strefy Gazy, oślepili urządzenia monitorujące granicę i wdarli się na teren Izraela. Zamordowali około 1200 osób, w większości cywilnych, w tym dzieci i seniorów, oraz uprowadzili około 240 osób. Zakładnicy mają posłużyć im do wymiany na uwięzionych Palestyńczyków.
Uderzenie Hamasu ze Strefy Gazy, skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską.
W odpowiedzi na atak Hamasu Izrael zaatakował cele tej organizacji znajdujące się w gęsto zaludnionej Strefie Gazy. Izrael zapowiedział zlikwidowanie terrorystycznej organizacji, jej infrastruktury i przywódców, którzy - zdaniem wojska - kryją się za plecami cywilów. Hamas twierdzi, że dysponuje 500-kilometrową siecią ufortyfikowanych tuneli ciągnących się pod Strefą. Armia okrążyła miasto Gazę, wzywając ludność cywilną do ewakuacji. Walki toczą się na przedmieściach. W atakach lotniczych armii Izraela miało do niedzieli zginąć ponad 9700 Palestyńczyków, w tym ponad 4 tys. dzieci.