Mecenas Stefan Hambura, który od lat walczy o to, aby Polacy mieszkający w Niemczech uzyskali status mniejszości, właśnie rozpoczął głodówkę. Impulsem do protestu był wywiad, jakiego udzielił Hartmut Koschyk – od 2014 pełnomocnik niemieckiego rządu do spraw przesiedleńców i mniejszości narodowych. – To była kropla, która przelała czarę – mówi portalowi Niezalezna.pl Hambura.
W wywiadzie dla Deutsche Welle niemiecki polityk stwierdza m.in., że Polakom nie trzeba nadawać statusu uchodźców, bo wszystko – według niego – reguluje niemiecko-polski traktat o dobrym sąsiedztwie, zawarty w 1991 roku. – Tam zostało ustalone, że polska strona uznaje Niemców w Polsce jako mniejszość, a my Polakom w Niemczech i obywatelom niemieckim polskiego pochodzenia przyznajemy prawa odnoszące się do ich kultury i języka – mówi Koschyk.
Jego zdaniem, nie ma żadnej asymetrii w tym układzie i nie warto go zmieniać. Nawet jeśli dotyczy to potomków Polaków, którzy są w Niemczech od XIX wieku. W wywiadzie jak mantrę powtarza, że traktat o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku jest najlepszym rozwiązaniem, a o statusie mniejszości w ogóle nie powinno się dyskutować.
To właśnie ten wywiad spowodował, że mecenas Stefan Hambura oraz dwie inne osoby przystąpiły do głodówki. Protest odbywa się w Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Mam nadzieję, że ten protest przyczyni się do tego, że Republika Federalna Niemiec zmieni podejście do sprawy statusu mniejszości dla Polaków – mówi portalowi Niezalezna.pl Hambura. – Chciałbym też zaapelować, żeby ludzie dobrej woli również się tym zainteresowali i żeby nas było coraz więcej – dodaje. Trzeba wezwać rząd niemiecki do tego, aby w końcu potomkowie Polaków mieszkających w Niemczech przed II wojną światową uzyskali wreszcie status mniejszości".
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Rybakina ma nowego trenera. To słynny Chorwat
Badania mężczyzn - Movember na świecie | Republika Wstajemy
Napisał do nas funkcjonariusz policji: "sytuacja w naszej służbie staje się coraz bardziej dramatyczna"
Hospicjum Sióstr Felicjanek: Miejsce, gdzie nadzieja spotyka się z opieką | Republika Wstajemy