Potwierdzamy wszystkimi naszymi działaniami, że jesteśmy spadkobiercami Solidarności, zabieramy emerytury esbekom i ubekom, a dajemy je społeczeństwu - powiedział premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu z Klubami "Gazety Polskiej". Jak dodał, sercem polityki jego rządu jest polityka społeczna.
Szef rządu w piątek wieczorem przemawiał na rozpoczętym tego dnia zjeździe Klubów Gazety Polskiej w Spale.
"Nikt tyle nie zrobił przez ostatnie 30 lat, mogę nawet powiedzieć 130 lat, jak ktoś chce, dla celów polityki społecznej, ile my zrobiliśmy, rząd PiS. Przeznaczyliśmy wszystkie środki odzyskane z rąk mafii +vatowskich+, a również wielkich korporacji międzynarodowych, które unikały płacenia podatków, a my wiedzieliśmy, jak negocjować w Brukseli, jak likwidować ceny transferowe i tam też pojawiły się ogromne przyrosty podatków" - mówił Morawiecki. Podkreślił, że "to jest te 40 a nawet więcej mld zł; przesunęliśmy je na cele społeczne".
Jak kontynuował, przeciwnicy, a "nawet wrogowie polityczni" rządu "usiłują pobudzać różnego rodzaju protesty". "Nie odmawiam prawa do protestowania. W szczególności ten protest, który był ostatnio ma swoją na pewno bardzo właściwą, słuszną nić, charakterystykę, strunę, bo osobom niepełnosprawnym pomogliśmy najbardziej w porównaniu do innych grup społecznych" - powiedział Morawiecki.
Szef rządu wymienił m.in., że podniesiony został o 20 proc. dodatek rehabilitacyjny, zaś - jak mówił - "renta socjalna w czasie naszych rządów o 40 proc. poszła do góry". "A więc my potwierdzamy wszystkimi naszymi działaniami, że jesteśmy spadkobiercami Solidarności, zabieramy emerytury esbekom i ubekom, a dajemy je społeczeństwu" - podkreślił.
Jak dodał, "w tych ośrodkach walki z nami zsynchronizowanych ze sobą - lepiej lub gorzej, a ostatnio lepiej - jest właśnie taka próba, żeby wmówić społeczeństwu", że PiS nie jest partią prospołeczną i solidarnościową. "Siła propagandy, która jest po drugiej stronie jest ogromna" - ocenił szef rządu.
Jednocześnie premier zastrzegł, że "nasz przeciwnik chce też złapać nas za słówka". "Chciałoby się powiedzieć czasem dwa słowa więcej, coś bardziej dosadnie, przywalić jak to się mówi pięknym za nadobne, ale nam mniej wolno" - powiedział Morawiecki.
"Uświadommy sobie to, że każde nasze słowo za dużo będzie rozdmuchane jak balon, który ma się unieść w powietrze, po to, żeby w nas uderzać, żeby osłabić szanse na zwycięstwa wyborcze, a od tych zwycięstw zależy historia Polski, los Polski, w najbliższych 25 latach, a może nawet 50" - podkreślił premier.
Premier zaznaczył też, że celem jego rządu jest Polska "silna, dumna", która "wykorzystuje swoje szanse, a nie traci swoje szanse". W tym celu - jak dodał - konieczne jest prowadzenie polityki asertywnej, polityki współpracy". "I taką prowadzimy" - powiedział szef rządu.
"Mamy wyciągniętą rękę, nawet jeżeli ktoś tej ręki nie przyjmuje. Ale niech nikt nie sądzi, że nie będziemy kontynuować naszych fundamentalnych reform; do takich reform należy reforma wymiaru sprawiedliwości" - podkreślił Morawiecki. Słowa te spotkały się z aplauzem uczestników spotkania.
"Staramy się wypracować w dialogu jakieś rozwiązania, ale na pewno zasadnicza linia reformowania wymiaru sprawiedliwości będzie utrzymana" - oświadczył premier, zastrzegając, że jego rządowi zależy na układaniu relacji z Europą jak najlepiej, ponieważ dostrzega tam "wiele szans we współpracy".
Premier stwierdził też przeciwnicy rządzących obecnie chcą społeczeństwu wmówić, że z powodu obecnych relacji z Europą, dostajemy mniej środków unijnych.
"Załóżmy nawet hipotetycznie, że taka służalcza jakaś postawa, że taka bardzo przymilna postawa, poklepywanie po plecach, zaowocowałoby, że budżet (UE) ostatecznie byłby większy o 1 mld, czy 2 mld, czy 3 mld zł. Ale mamy dowody w naszym ręku, dowody w naszym budżecie, że w czasach naszych poprzedników traciliśmy dziesiątki miliardów złotych rocznie właśnie dlatego, że nie było rządu patriotycznego, rządu, który wierzył w to, że da się uszczelnić system podatkowy. My uwierzyliśmy i uszczelniliśmy" - powiedział Morawiecki.