Szef polskiego rządu wezwał ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza na dywanik. Do spotkania ma dojść jeszcze w tym tygodniu. Czyżby Tusk w panice szuka rozwiązania totalnego kryzysu wywołanego przez kryzys na granicy polsko-białoruskiej przed niedzielnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego? Widać, jak nieudolny jest rząd koalicji 13 grudnia.
Informację o pilnym spotkaniu podały Fakty TVN. Do spotkania Tuska ze swoimi podwładnymi ma dojść jutro, w piątek. Spotkanie ma dotyczyć sytuacji skandalicznego potraktowania polskich żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej, jakiego dopuściła się Żandarmeria Wojskowa i prokuratura. Dojdzie zapewne również tragiczny temat rozmowy, śmierć polskiego żołnierza, zranionego przez imigranta.
Przypomnijmy. Dziś prokurator generalny podjął decyzję ws. żołnierzy, których zakuto w kajdanki, za rzekome niewłaściwe użycie broni na granicy polsko-białoruskiej. Rzeczniczka PG Anna Adamiak w przesłanym do mediów komunikacie wyznała, że "strzały padły w taki sposób, że naraziły migrantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia". Takiego absurdalnego sformułowania można jedynie oczekiwać od ludzi, którzy za nic mają bezpieczeństwo Polski i Polaków, ludzi którzy przeżarci lewicową ideologią przekłamują rzeczywistość, serwując społeczeństwu utopijne wizje.
Tusk ewidentnie boi się przegranych wyborów do europarlamentu. Sprawa polskiej granicy z Białorusią kompromituje Premiera i jego ministrów. Pokazuje pełną hipokryzję i kłamstwo na jakim obecnie budują swoją politykę, zwłaszcza w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa Polski. Nie od dziś wiadomo, że Tusk to pragmatyk, cynik i człowiek, który nie ma żadnych skrupułów w dojściu do celu. Już nie raz to pokazał. Jak jutro będzie wyglądała konferencja prasowa Premiera, bo zapewne ją przygotuje po rozmowie z Bodnarem i Kosiniakiem-Kamyszem?