Donald Tusk otrzymał wezwanie do prokuratury w Warszawie na środę. Śledczy chcieli go przesłuchać w charakterze świadka w sprawie dotyczącej współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB. Szef Rady Europejskiej za nic ma wezwania prokuratorów. Nie przyjedzie do Warszawy. Rzecznik Tuska tłumaczy swojego szefa „pełnym kalendarzem” - pisze Grzegorz Broński w jutrzejszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie".
Informację o wezwaniu Tuska w charakterze świadka przez wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie jako pierwszy podał portal Niezależna.pl. Datę przesłuchania wyznaczono na środę 15 marca.
W poniedziałek przed południem zapytaliśmy rzecznika stołecznej prokuratury, czy dojdzie do przesłuchania. – Nie udzielamy informacji na ten temat – stwierdził prokurator Michał Dziekański. Tymczasem z kalendarza szefa Rady Europejskiej wynika, że Donald Tusk na środę ma zaplanowaną wizytę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu i udział w debacie. Jego rzecznik potwierdził, że w środę Tusk będzie we Francji i na przesłuchanie w Warszawie się nie stawi.
Po ujawnieniu informacji o wezwaniu Tuska larum podnieśli jego koledzy partyjni. Cezary Tomczyk z PO grzmiał, że próba przesłuchania Tuska to zemsta za ubiegłotygodniowy wybór na szefa Rady Europejskiej.
Zarzuty stanowczo odparł prezes PiS-u. – Łączenie tego wyboru z działaniami polskiego wymiaru sprawiedliwości nie ma żadnych podstaw. Takie sugestie wynikają z negatywnych emocji, niczego innego – powiedział Jarosław Kaczyński, który przyznał, że o wezwaniu Tuska dowiedział się w poniedziałek. – W wielu obecnie toczących się postępowaniach przewija się nazwisko Donalda Tuska – dodał.
Nie upłynęło wiele czasu i Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że wezwanie zostało wysłane 1 marca. Wyjaśniła, że śledztwo dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 231 kk, a dotychczas zarzuty usłyszały dwie osoby.