Lider koalicji 13 grudnia ma z coraz większym strachem patrzeć na konflikty w składających się na nią ugrupowaniach. Nie chodzi już tylko o aborcję i brak realizacji obietnic wyborczych, ale o wybory samorządowe. Tuskowi sen z powiek ma spędzać m. in. sytuacja we Wrocławiu, w którym dotychczasowy prezydent Jacek Sutryk ma duże szanse na zwycięstwo, gdy tymczasem kandydat KO może nie wejść nawet do drugiej tury.
Jak informuje portal dorzeczy.pl, na niedawnym posiedzeniu zarządu Platformy Obywatelskiej doszło do ostrego sporu ws. Sutryka.
– To była trudna rozmowa. Nie chodziło tylko o Wrocław, ale też inne sprawy. W pewnym momencie Donald, który widział, ile jest sporów, stwierdził, że jeśli przez kłótnie damy ciała w kilku najbliższych wyborach, to do władzy wróci PiS, a wszyscy obecni na tej sali, pójdą siedzieć – mówi w rozmowie z Onetem, a cytowany przez dorzeczy.pl, jeden z członków władz Platformy.
Tusk miał opowiadać się za poparciem Sutryka, jednak ponoć następnie zaczął mieć jednak wątpliwości. Z informacji Onetu wynika, że PO ma na obecną chwilę wstrzymać się z ogłoszeniem poparcia dla Sutryka.
Już w kwietniu Polacy zdecydują o wyborze władz samorządowych. Politycy KO, Trzeciej Drogi i Lewicy obawiają się, że zwycięzcą może ponownie okazać się PiS.
– Powiedzmy to wprost. Jeśli po kilku miesiącach naszych rządów PiS wygra procentowo wybory do sejmików, to będzie to nasza wpadka. Byłby to fatalny sygnał i to niezależnie od tego, czy tamci ostatecznie straciliby stan posiadania w porównaniu do wyborów sprzed pięciu lat. My to po prostu musimy wygrać – mówi jeden z polityków Lewicy w rozmowie z Onetem.