Stołeczny Zarząd Dróg Miejskich pochwalił się w sieci najnowszymi zdjęciami z inwestycji, która miała kojarzyć się z miejscem spotkań otoczonym zielenią. Nic z tego. Poza dosłownie kilkoma drzewami cały teren pokryty jest betonem. Ciężkie cementowe płyty ułożone są na 90 proc. powierzchni.
Reprezentacyjne miejsce mające kojarzyć się z nowoczesnym i przyjaznym człowiekowi terenem, zamiast przyciągać, już odstrasza. Rzeczywistość w niczym nie przypomina wirtualnych makiet i projektów.
"To wygląda okropnie. Beton i jeszcze więcej betonu mimo wielkich ogłoszeń o zieleni", napisała w internetowym wpisie Wioleta Jędrzejewska.
"Betonoza, albo bardziej płytoza", poprawia Bartosz Karwowski. "Zobaczymy, ile drzewa wytrzymają", pisze Dariusz Niemczyński, a Luke Reton pyta, "czy płyty zostały już wyrównane? Ostatnio jak szedłem to każda była na innym poziomie, trzeba się było nieźle nagimnastykować, żeby się nie potknąć."
Suchej nitki na władzach Warszawy nie pozostawia Agnieszka Tomaszewska. "Ja nie rozumiem kompletnie entuzjazmu pracowników UM. Nadal jest to BETONOZA - nie ma żadnej przestrzeni zielonej, żadnego trawnika, jakichś krzewów. Mamy katastrofę ekologiczną, a Państwo za publiczne pieniądze nie dość, że paraliżujecie centrum miasta, zamykając kolejne ulice, to jeszcze nie posadzicie żadnych krzewów, kwiatów, trawnika, tylko zabetonujecie wszystko. Wszędzie. No miejcie wy litość!", podsumowuje.
Litości nie ma Kamil Karzyński, ośmieszając ZDM wymownym komentarzem "Sto lat planowania." Z kolei Małgosia Witak dodaje "Jak można wydać tyle kasy i zniszczyć ulice, tylko po to, by zrobić taką ogromną pustynię betonową. Kto wymyślił tę dewastację i w jakim celu." - pyta.
Pytania pozostają jednak bez odpowiedzi. Tymczasem jeszcze półtora roku temu Prezydent Warszawy zachwycał się planami, a ludzi karmił nową przyjazną przestrzenią. Dziś okazuje się, że były to mrzonki warte bagatela 15 milionów złotych.
Kto za nie zapłacił? Oczywiście podatnicy. Nikt nie sądzi, aby Rafał Trzaskowski wziął za ten budowlany bubel, choć gram odpowiedzialności.
Dziś, kiedy ludzie pytają go, gdzie zgubił rozum, włodarz i telewizyjny celebryta milczy. Woli wywiady o konstytucji, KPO i sądach.
Wielu mieszkańców zastanawia się, o jego stosunek do inwestycji, którą zatwierdził i na którą pozwolił wydać miliony nie swoich pieniędzy. Wielu mieszkańców zachodzi w głowę, co będzie latem, gdy zamiast zacienionej oazy miasto zafunduje im rozżarzoną patelnię. Tych i innych pytań Prezydent Warszawy nie widzi. Najważniejsze, że zna odpowiedzi na zagadnienia, które go w ogóle nie dotyczą.
A miało być tak pięknie...