Zakopiańska policja próbuje ustalić w jaki sposób doszło do śmierci 30-letniego mężczyzny, którego zwłoki znaleziono we wtorek wieczorem pod Nosalem. Wiadomo, że zmarły spadł z dużej wysokości. Nie wiadomo jednak, czy stało się tak w wyniku nieszczęśliwego wypadku, czy też mężczyzna popełnił samobójstwo. Lub ktoś... pomógł mu spaść.
Wszystkie z trzech hipotez są możliwe. Nosal to stosunkowo łatwo dostępny szczyt. Od Kuźnic dzieli go zaledwie 45 minut wspinaczki. Wiele osób wybiera się tu na spacer nawet podczas niepogody. Ludzie robią sobie później zdjęcia nad przepaścią. O tragedię nietrudno.
Inna sprawa, że część osób specjalnie skacze w przepaść jaką tworzy zachodnia ściana Nosala. Przez ten fakt góra zyskała w Zakopanem przydomek "wierch samobójców".
Na chwilę obecną wiadomo, że znalezione pod Nosalem zwłoki należały do 30-letniego mężczyzny, mieszkańca powiatu tatrzańskiego. Leżały u podnóża skały w trudno dostępnym terenie. Zauważyli je przypadkowi turyści i poinformowali o tym fakcie policję oraz Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Ratownicy we wtorek wieczorem przez kilkadziesiąt minut sprowadzali zwłoki w dół. Obecnie czekają na sekcję zwłok.
- Na razie trwa postępowanie wyjaśniające okoliczności tragedii - mówi Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji.