23-letni słowacki narciarz zginął w lawinie śnieżnej pod Chopokiem w Niskich Tatrach. To pierwsza ofiarna śmiertelna w nowym sezonie narciarskim.
Do tragedii doszło po północnej stronie Chopoka, w ośrodku narciarskim Jasna. W momencie, gdy dwóch narciarzy zjeżdżało używanym przez miłośników jazdy freeride Szkolnym Żlebem, w miejscu tym zeszła lawina śnieżna.
Jeden z narciarzy dostał się pod zwały śniegu. Drugi, poważnie ranny w nogę, znalazł się na powierzchni, ale nie był w stanie pomóc koledze. To on zawiadomił o zdarzeniu HZS.
Ratownicy zjechali do żlebu pod Chopokiem na nartach i tam pies lawinowy podjął ślad, wskazując miejsce, gdzie znajdował się zasypany narciarz. Wydobyto go na powierzchnię, ale nie zdołano uratować.
Drugi narciarz, w wieku 27 lat, został wyciągnięty ze żlebu na poziom nartostrady. Na miejscu unieruchomiono i opatrzono mu nogę, podano także środek przeciwbólowy i między innymi z pomocą sań oraz skutera śnieżnego zwieziono niżej, gdzie HZS przekazała go załodze pogotowia ratunkowego.