Syn przetrzymywanej w areszcie Anny W. chciał popełnić samobójstwo
13-letni syn aresztowanej Anny W. próbował odebrać sobie życie. Kobieta od dwóch miesięcy przebywa w areszcie śledczym, mimo że nie przedstawiono jej zarzutów, a jedyny świadek w sprawie złożył sprzeczne i niepotwierdzone zeznania.
Dramat dziecka. Interweniowała babcia
W programie „W Punkt” w Telewizji Republika adwokat Anny W., mec. Krzysztof Wąsowski, ujawnił, że 13-letni syn jego klientki, cierpiący na zespół Aspergera i ADHD, próbował targnąć się na życie. Wszystko po tym, jak od wielu miesięcy jest pozbawiony kontaktu z matką, którą bodnarowcy przetrzymują w areszcie.
- W zeszły czwartek podczas wizyty u babci chłopiec wpadł w szał, biegał po mieszkaniu z nożem i krzyczał, że nie chce mu się żyć. Dopiero interwencja babci zapobiegła tragedii
– przekazał Wąsowski, cytując wiadomość od ojca dziecka.
Z relacji prawnika wynika, że stan psychiczny chłopca systematycznie się pogarsza. Rodzina pozostaje w stanie ciągłej gotowości, bo nie może zostawić dziecka samego nawet na chwilę.
Areszt bez zarzutów, bez decyzji sądu
Anna W., matka chłopca, od dwóch miesięcy przebywa w areszcie śledczym. Została zatrzymana w ramach postępowania dotyczącego domniemanych nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS).
Według mecenasa Wąsowskiego, kobiecie nie postawiono żadnych konkretnych zarzutów, a materiał dowodowy ogranicza się do zeznań Pawła Szopy – przedsiębiorcy, który sam przyznał, że nie wręczył nikomu łapówki. Jak wynika z ujawnionych przez Telewizję Republika zeznań Szopy, są one mało wiarygodne i w żaden sposób nie mogą posłużyć jako oskarżenie przeciwko komukolwiek.
- Zeznania są wewnętrznie sprzeczne, nie potwierdzają ich żadne inne dowody. Pani Anna nie żądała łapówek, nie działała w żadnej grupie przestępczej – to są spekulacje
– wyjaśniał Wąsowski.
Adwokat kilkukrotnie wnioskował o zamianę środka zapobiegawczego na nieizolacyjny, jednak za każdym razem otrzymywał odmowę.
Biegły, który się nie pojawił
W jednej z decyzji prokuratura poinformowała o powołaniu biegłego psychologa do zbadania sytuacji dziecka. Do dnia rozmowy (27 marca) biegły nie nawiązał kontaktu z rodziną, szkołą ani z samym dzieckiem.
- Nie wiemy, kto to jest, nie dostaliśmy żadnego dokumentu. Od dwóch tygodni nie dzieje się nic. A sytuacja dziecka zmienia się z dnia na dzień
– mówił Wąsowski.
Zatrzymanie matki, pozbawienie jej kontaktu z chorym dzieckiem i ignorowanie pilnych wniosków obrońców pokazują, jak łatwo aparat państwowy potrafi wyalienować się od ludzkiego wymiaru prowadzonego postępowania. Sprawiedliwość nie może być ślepa na dramat dziecka. Jeśli jest — to przestaje być sprawiedliwością.
Rzecznik milczy. Państwo abdykuje
Mecenas Wasowski nie krył rozczarowania postawą instytucji, która powinna być pierwsza w takich sytuacjach: Rzecznika Praw Dziecka.
- Moja klientka straciła wiarę w tę instytucję. Powiedziała mi wprost: "Nie będę niczego pisać, bo to nie ma sensu". Ale przecież przepisy obowiązują. Po co istnieje urząd, który milczy, kiedy dziecko jest w realnym niebezpieczeństwie?
- pytał mecenas.
Potraktowana jak najgroźniejszy przestępca
Dla znajdującej się od stycznia za kratami kobiety obawa o dziecko - jego życie i zdrowie jest dodatkową torturą, choć i "rutynowych" szykan jej nie brakuje. Przebywająca w areszcie kobieta została dziś doprowadzona do prokuratury na przesłuchanie, jak najgroźniejszy przestępca - ze skutymi kajdankami rękami i nogami. Na miejscu okazało się, ze nie będzie przesłuchiwał jej prokurator - gdyż obowiązki służbowe miały mu na to nie pozwolić -ale funkcjonariusz służb.
Mimo absencji prokuratora Anna W. złożyła podczas przesłuchania oświadczenie, w którym zwróciła się do niego z retorycznymi, jak podkreślił jej obrońca, pytaniami. Miały one bardzo dramatyczny charakter.
"Pani Anna zapytała m. in., czy prokurator będzie miał odwagę stanąć przed nią twarzą w twarz kiedyś, jeżeli jakieś jakiegokolwiek próby samobójcze Franciszka okażą się skuteczne. Dopytywała także, gdzie leży granica zagrożenia egzystencji jej dziecka. Oświadczyła, jak się czuje matka izolowana od swojego 13-letniego dziecka, chorego na Aspergera ze spektrum autyzmu z dodatkowym ADHD", poinformował mec. Wąsowski.
Komentarze polityków
Po emisji programu głos zabrali politycy. Ich wypowiedzi pokazują, jak skrajnie różnie oceniana jest sprawa Anny W. i sposób działania prokuratury.
Radosław Fogiel z Prawa i Sprawiedliwości jednoznacznie nazwał działania organów ścigania represją polityczną i postawił pytanie o moralną odpowiedzialność ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
- To nie są już żadne czynności śledcze. To są represje polityczne, jakich po 1989 roku nie oglądaliśmy. Kompletne bestialstwo, jeśli kobietę w taki sposób się transportuje — kajdanki zespolone, jakby była groźnym przestępcą. Jak z tym śpi Adam Bodnar?
– pytał poseł PiS.
W podobnym tonie wypowiadał się Przemysław Wipler z Konfederacji, który zwrócił uwagę na niewspółmierność środka zapobiegawczego wobec sytuacji życiowej Anny W..
- To rażące naruszenie prawa do wolności. Areszt jako najbardziej radykalna forma ograniczenia wolności bez wyroku powinien być stosowany bardzo wyjątkowo. W tej sprawie mamy do czynienia z sytuacją, która budzi ogromne wątpliwości
– stwierdził Wipler.
- To są drastyczne i bandyckie metody, które nie powinny być stosowane w XXI wieku. Mamy szereg innych narzędzi prawnych, które pozwalają zabezpieczyć postępowanie bez odrywania matki od dziecka
– dodał.
Zgoła odmiennie wypowiedział się senator Filip Libicki z Trzeciej Drogi, który — mimo informacji o próbie samobójczej dziecka — bronił decyzji organów ścigania i odwoływał się do zaufania wobec sądu.
- Po pierwsze jest tak, że o winie Anny W. wypowie się niezawisły sąd. Rozumiem, że są uzasadnione podejrzenia, bo informacje zdobyte z podsłuchów CBA pochodzą z czasów, gdy instytucją zarządzali politycy PiS
– tłumaczył senator.
- Oczywiście, że sytuacja, w której dziecko chce odebrać sobie życie, jest skrajnie dramatyczna. Ale taka sytuacja nie może zwalniać nas z obowiązku ustalenia, czy popełniono przestępstwo. Jeżeli biegły działa zbyt wolno — to może to jest wina prokuratury
– dodał.
Wypowiedź Libickiego została przez wielu komentatorów odebrana jako pozbawiona empatii i relatywizująca cierpienie dziecka.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X