"To nad Morskim Okiem nie ma latarni?!" Naczelnik TOPR o zdumiewających zachowaniach
Po premierze książki "TOPR. Żeby inni mogli przeżyć" Beaty Sabały-Zielińskiej, w debacie publicznej coraz częściej zaczęto rozmawiać o ratownikach górskich, ich wyposażeniu, umiejętnościach i wynagrodzeniach. W ostatnim czasie ciekawego wywiadu udzielił naczelnik TOPR – Jan Krzysztof dla podroze.dziennik.pl.
W rozmowie z dziennikarką Anną Sobańdą, Jan Krzysztof opowiada m.in. o płatnych akcjach ratunkowych, mówi o specyfice ratowania zimą i latem. Sporo gorzkich słów padło nt. turystów, którzy często nie potrafią się w górach odnaleźć.
"Kiedy robi się ciemno i zimno zaczyna się robić problem, bo choć to łatwy teren, to jest to prawie 8 km do przejścia. Dla niektórych to niemal ekstremalne przeżycie. Oczywiście, jeśli jest taka potrzeba to dzieciom i osobom starszym się pomaga, na resztę zaś wystarczy motywacja w postaci eskorty samochodu policyjnego. Proszę mi wierzyć, że ci ludzie byli autentycznie zdziwieni, że idą drogą asfaltową, zrobiło się ciemno, a im nie zaświeciły się latarnie. Oni byli tym głęboko poruszeni, zaskoczeni i szukali winnych" – czytamy.
Okres świąteczny tuż tuż. W ubiegłych latach nie obyło się bez głośnych interwencji, w których "ratować" należało tłumy nad… Morskim Okiem! Uprzedźmy znajomych do zapoznania się z warunkami panującymi w górach zimą.