Przejdź do treści
18:50 Dwa niemieckie myśliwce Eurofighter przechwyciły rosyjski samolot szpiegowski, namierzony przez systemy radarowe NATO, gdy leciał z wyłączonym transponderem z rosyjskiego obwodu królewieckiego w kierunku przestrzeni powietrznej Polski i Niemiec
17:39 IMGW Ostrzega. W najbliższych dniach żar będzie lał się z polskiego nieba. Termometry mogą pokazać nawet 38 stopni Celsjusza. Ochłodzenie, któremu towarzyszyć mogą burze, przyjdzie dopiero wraz z końcem pierwszego lipcowego tygodnia
16:40 PILNE: Podczas kongresu w Przysusze, Jarosław Kaczyński został wybrany na prezesa Prawa i Sprawiedliwości na kolejną kadencję.
16:00 Iga Świątek przegrała z Amerykanką Jessiką Pegulą 4:6, 5:7 w finale tenisowego turnieju WTA w Bad Homburg
15:25 Jarosław Kaczyński na kongresie PiS: Polski naród musi mieć własne suwerenne, demokratyczne i praworządne państwo. Praworządność i demokracja, która dzisiaj tak łatwo jest podważana i niszczona, musi być zabezpieczona poprzez nowy ustrój państwa"
14:15 Prezes Jarosław Kaczyński na kongresie PiS o ewentualnej zmianie rządu: My się nie uchylamy przed przedsięwzięciami zmierzającymi do poprawy sytuacji już w tej kadencji Sejmu, przy tym składzie Sejmu
13:55 Jarosław Kaczyński na Kongresie PiS w Przysusze: Musimy obronić Polskę i muszę powiedzieć na koniec: niech żyje wolna Polska!
11:30 Sport: Turniej WTA w Bad Homburg - Świątek zagra o pierwszy tytuł na trawie
10:40 Ukraina: Prezydenci Polski i Ukrainy złożyli wieńce pod Ścianą Pamięci Poległych za Ukrainę
Wydarzenie W niedzielę 29 czerwca o godz. 14 przed ratuszem w Zamościu odbędzie się obywatelski protest przeciw lokowaniu nielegalnych imigrantów
Spotkanie Klub Gazety Polskiej w Łodzi zaprasza na spotkanie z red. Adrianem Stankowskim, w poniedziałek 30 czerwca o godz. 18:00 na Piotrkowskiej 143
Wydarzenie Klub Gazety Polskiej w Głogowie informuje o zbieraniu podpisów ws. referendum w powiecie głogowskim - STOP nielegalnej imigracji! Punkty: plac przy Ratuszu, Plac 1000-lecia, tężnia Piastów, targowisko oś. Kopernika: 30.06–02.07, godz. 10:00–17:00
NBP NBP informuje: Było 509 ton, a jest już ponad 515 ton złota! Mamy więcej złota niż Europejski Bank Centralny, a Narodowy Bank Polski pod kierownictwem prof. Adama Glapińskiego, nadal zwiększa zasoby złota Polaków!
Portal tvrepublika.pl informacje z kraju i świata 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Nie zasypiamy nigdy. Bądź z nami!

"To ja, Andrzej Duda". Wspomnienie katastrofy smoleńskiej - "widzimy się w poniedziałek" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Źródło: andrzejduda.pl

Telewizja podawała coraz gorsze informacje. Nadzieje szybko zostały rozwiane. W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu, łącznie 96 osób. Nie mogłem w to uwierzyć - czytamy we fragmencie książki prezydenta Andrzeja Dudy.

— Dzień dobry, panie prezydencie!
— Dzień dobry! No i wróciłem, pani Aniu.

Bardzo ucieszyłem się na jej widok.

Pani Anna pełni funkcję sekretarki prezydenta od 30 lat. Prezydenci się zmieniają, a ona jest. To profesjonalistka w każdym calu, chodząca dyskrecja. Za nic człowiek nie dowie się od niej, jak funkcjonowali poprzednicy — nie powie ani słowa! Można za to doradzić się w sprawach funkcjonowania samego urzędu. Jak coś działało wcześniej? Dlaczego trzeba to robić tak, a nie inaczej? Czy korespondencja, którą otrzymaliśmy, to coś rutynowego? Pani Ania to chodząca pamięć instytucjonalna kancelarii. Jest przy tym niezwykle miła. Ostatni raz widzieliśmy się w 2010 roku, gdy ze łzami w oczach opuszczałem Pałac Prezydencki. Teraz, w sierpniu 2015 roku, wracałem do znanego miejsca, choć przecież w zupełnie innej roli.

Z Sieni Wielkiej skierowałem się w lewo i wszedłem do Sali Chorągwianej. Wyglądała teraz inaczej, niż ją zapamiętałem. W 2013 roku prezydent Komorowski wyposażył ją w repliki historycznych polskich chorągwi — od Grunwaldu do Solidarności. Ale dla mnie to pomieszczenie już na zawsze pozostało miejscem pożegnania z przyjaciółmi z kancelarii. Trumna przy trumnie, każda owinięta biało-czerwoną flagą. Na jednej — harcerski kapelusz, na innej — bukiecik kwiatów. Przed trumnami rzędy składanych plastikowych krzeseł, na których rodziny mogły czuwać o każdej porze dnia i nocy.

Tutaj przyprowadzano i stąd wyprowadzano kondukty.

Niekończący się maraton pogrzebów. Dwa, trzy, cztery dziennie.
Wojskowe Powązki, Cmentarz Bródnowski, cmentarze poza Warszawą.

Odebranie flagi z trumny i przekazanie wdowie.

Ostatnie obowiązki wobec przyjaciół.

— Andrzej, wygłoś mowę pożegnalną dla Władka. Kilka słów w naszym imieniu — poprosili koledzy z kancelarii.

Mnie, najmłodszego, z najkrótszym stażem. Minęły ponad dwa lata, odkąd przyszedłem do kancelarii, ale wciąż mi się wydawało, że jestem nowy.

Do wypełnionego po brzegi kościoła Świętej Anny wchodziłem z gulą w gardle.

— Gdy coś było nie tak, pan prezydent wskazywał na ciebie i mówił: „Władku, idź”. Zawsze szedłeś i zawsze byłeś niezawodny — powiedziałem, patrząc na katafalk z ciałem Władka Stasiaka.

Ósmego kwietnia towarzyszyłem prezydentowi Kaczyńskiemu podczas wizyty roboczej na Litwie, razem z ministrami Mariuszem Handzlikiem i Pawłem Wypychem. Okoliczności poprzedzające wyjazd do Wilna były trudne. Po dwóch kadencjach prezydenta Valdasa Adamkusa, zaprzyjaźnionego z Lechem Kaczyńskim, prezydenturę objęła Dalia Grybauskaitė, uchodząca za prorosyjską.

Litewski parlament odrzucił projekt ustawy dopuszczającej pisownię polskich nazwisk zgodnie z ich brzmieniem. Był to poważny problem w relacjach z Litwą i cios w polską społeczność. W dodatku prezydent Kaczyński dowiedział się o tej decyzji Seimasu od razu po wylądowaniu w Wilnie. Powstało wrażenie, że był to umyślny afront, manifestacja niechęci i wrogości wobec polskiego prezydenta. Rozmowy toczyły się w oficjalnej, chłodnej atmosferze.

Około godziny dziewiętnastej lecieliśmy z powrotem do Warszawy. Prezydent wydawał się smutny, w refleksyjnym nastroju. Niby z nami rozmawiał, ale wpatrywał się w okno samolotu, za którym panowały ciemności. Mariusz Handzlik, minister odpowiedzialny za sprawy zagraniczne, zasnął. Zajmowałem miejsce obok Pawła Wypycha, z którym byłem zaprzyjaźniony. W pewnym momencie prezydent popatrzył na nas i oświadczył:

— Widzicie, mam już swoje lata. Moje pokolenie powoli będzie odchodzić, a na waszym spocznie ciężar prowadzenia dalej polskich spraw.

Piątek był zwyczajnym dniem roboczym. Miałem sporo pracy jako minister odpowiedzialny za kwestie związane z legislacją i wymiarem sprawiedliwości. Przed budynkiem kancelarii prezydenta przy Wiejskiej spotkałem byłego prokuratora krajowego, posła Zbigniewa Wassermanna.

— O, cieszę się, że pana widzę — powiedział Wassermann, krakowianin, tak jak ja. — Chciałem zaproponować panu prezydentowi ciekawego kandydata na zastępcę prokuratora generalnego do spraw wojskowych. Pracuje w prokuraturze wojskowej i nazywa się Marek Pasionek. Proszę zapytać prezydenta, czy zechce mnie przyjąć w tej sprawie.

Po południu pojechałem do Pałacu, aby przekazać wiadomość od Zbigniewa Wassermana. Sekretarki poinformowały mnie, że prezydenta nie będzie przez cały dzień. Usłyszałem, że nie można mu przeszkadzać, bo przygotowuje się w Belwederze do wystąpienia, które nazajutrz wygłosi w Katyniu.

— Jeśli sprawa jest bardzo pilna, niech pan minister nie jedzie, tylko lepiej zadzwoni.
Tak zrobiłem. Lech Kaczyński od razu zaczął planować, że zajmie się sprawą po powrocie z Rosji.
— Spotkam się ze Zbyszkiem Wassermannem we wtorek, z prokuratorem generalnym w środę, a ty w takim razie przyjdź do mnie w poniedziałek koło południa, jak pozałatwiasz pierwsze sprawy w biurze.
— Dobrze, to widzimy się w poniedziałek.
— Do zobaczenia.

To była nasza ostatnia rozmowa.

Zamknąłem za sobą drzwi gabinetu i pojechałem na Dworzec Centralny. Stamtąd wyruszyłem do domu, do Krakowa. Cieszyłem się na wspólny weekend z żoną i córką.

W sobotę lubiliśmy dłużej pospać. Przed dziewiątą usłyszałem dzwoniący telefon, ale nie bardzo chciało mi się rozmawiać. Ktoś dzwonił jednak tak natarczywie, że Agata podała mi komórkę, abym odebrał. Spojrzałem na wyświetlacz — dzwoniła przyjaciółka rodziny, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku. Pomyślałem, że musiało się coś wydarzyć, skoro chce rozmawiać tak wcześnie.
— Dzień dobry, pani sędzio.
— Andrzej?
— Tak, to ja.

Rozpłakała się.

Miała ponad 70 lat i nie była w pełni sprawna. Zerwałem się i usiadłem na łóżku, próbując ustalić, co się stało.
— W Smoleńsku spadł samolot z prezydentem.

Zacząłem krzyczeć, że to niemożliwe. Po chwili przeprosiłem ją, odłożyłem słuchawkę. Do Agaty i do mnie dzwonili kolejni znajomi, by sprawdzić, czy byłem w samolocie do Rosji.

Telewizja podawała coraz gorsze informacje. Nadzieje szybko zostały rozwiane. W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu, łącznie 96 osób. Nie mogłem w to uwierzyć.

Natychmiast zacząłem organizować wyjazd do Warszawy. W kancelarii panował ogromny ruch, a widok opustoszałych gabinetów łamał nam serca. Zginęli Władysław Stasiak — szef kancelarii, wspomniani sekretarze stanu Paweł Wypych i Mariusz Handzlik, Barbara Mamińska — dyrektor biura kadr i odznaczeń, Izabela Tomaszewska — dyrektor zespołu protokolarnego w gabinecie prezydenta, Aleksander Szczygło — szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Dariusz Jankowski z biura obsługi kancelarii. Zginęło dziewięcioro funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu — wszystkich znałem. Ksiądz Roman Indrzejczyk — kapelan prezydenta RP, chodząca dobroć. Wojciech Lubiński — lekarz prezydenta. Kasia Doraczyńska — niespełna 32-letnia zastępca dyrektora gabinetu szefa kancelarii, podobnie jak ja harcerka. Osierociła czteroletnią córeczkę.

Wieczorem Jarosław Kaczyński dotarł do Smoleńska i zidentyfikował ciało brata. Dzień później zostało sprowadzone do Warszawy.

Dwunastego kwietnia ciało pierwszej damy, przewiezione do Instytutu Medycznego w Moskwie, zidentyfikował jej brat, Konrad Mackiewicz. Zostałem wyznaczony do zorganizowania transportu z Moskwy. Miała mi towarzyszyć Bożena Borys-Szopa, podobnie jak ja podsekretarz stanu w kancelarii, wraz z żołnierzami. Na pokład casy wzięliśmy trzy trumny o różnych krojach — dwie spore i jedną wyraźnie mniejszą. Spośród nich mieliśmy wybrać tę, w której spocznie pani prezydentowa.

Zajęliśmy miejsca w samolocie i patrzyliśmy na trumny, całkowicie zdruzgotani.

Bożena cichym głosem powiedziała:
— Andrzejku, te dwie wyglądają strasznie, jak szafy. Nie możemy do takiej trumny położyć Marylki. Ta trzecia jest subtelna, drobna jak nasza Marylka.
— Dobrze, jeśli tak uważasz, to tak zrobimy.

Wieczorem, po dwudziestej drugiej, byliśmy już w Moskwie. Na lotnisku czekali przedstawiciele strony rosyjskiej i polscy dyplomaci. Nalegali, że przewiozą nas do hotelu, a rano pojedziemy do Instytutu Medycznego. Nie zgodziłem się, chciałem jak najszybciej znaleźć się przy pani Marii i dopilnować, żeby każda czynność odbyła się z należytym szacunkiem.

Kostnica w Instytucie Medycznym była przerażającym miejscem. Spotkaliśmy Konrada Mackiewicza (ironia losu: był pułkownikiem Wojska Polskiego i jako ekspert pomagał komisjom badającym wypadki w lotnictwie wojskowym). Potwierdził, że rozpoznał ciało siostry. Noc spędziliśmy wspólnie na korytarzu.
Personel był kompletnie zaskoczony naszą obecnością, nie wiedzieli, co z nami zrobić.

Później atmosfera nieco się poprawiła, zaproponowano nam kawę, udostępniono pomieszczenie. Przychodzili do nas różni pracownicy, na czele z dyrektorem, który ze zmęczenia zasypiał na krześle.

Wiedzieliśmy, że gdzieś w tym wielkim budynku są ciała naszych kolegów z kancelarii. Usilnie prosiliśmy o możliwość pożegnania się z nimi. Gdy powtarzaliśmy żądania, natychmiast pojawili się funkcjonariusze rosyjskich służb.

— Tak, tak — mówili. — Za chwilę, za godzinę.

I nic się nie działo. Zwodzili nas całą noc. A czas płynął.

Dopiero o świcie zabrano nas do wyłożonej kafelkami piwnicy, do której przywieziono szczątki na metalowych wózkach. Dwa czarne worki były zapieczętowane i oznaczone napisami po rosyjsku: Wypych, Stasiak.

Upewniłem się, że rodzina dokonała identyfikacji. Położyłem ręce na każdym z worków i pomodliłem się cicho.
Później przetransportowano ciało Kasi Doraczyńskiej — odkryte, bez worka. Wyglądała spokojnie, jakby spała.
Na koniec przywieziono odkrytą trumnę z ciałem Marii Kaczyńskiej. Dookoła jej głowy ułożono ciemnobordowe róże. Pomyślałem wówczas, że to piękne i godne pożegnanie pierwszej damy. Rosjanie oświadczyli, że zabierają trumnę, aby ją zamknąć, ale powstrzymałem ich. Zażądałem, by wyszli, tak by brat Marii Kaczyńskiej mógł w samotności ją pożegnać. Ociągali się, wyraźnie nie chcieli nas spuścić z oka. W końcu ulegli i już nie dopuściłem ich do otwartej trumny. Zorientowałem się, że w pokoju obok czekają rosyjscy dziennikarze z kamerami i aparatami. Mieli w planie sfilmować ciało polskiej pierwszej damy! Oczywiście nie pozwoliłem na to.
Poprosiłem naszych żołnierzy, by zamknęli trumnę. Przywieźli ze sobą spawarkę, którą zasklepili wieko metalowego wkładu.

Trumnę wynieśli z budynku Rosjanie w polowych mundurach. Znoszonych, brudnych. Pomyślałem, że to poniżające. Karawan jechał przez ulice Moskwy. Mijaliśmy koszmarne, szarobure postsowieckie osiedla i podupadłe zakłady. Na lotnisku polscy żołnierze z kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego, w galowych mundurach, wnieśli trumnę na pokład, w promieniach słońca, pięknych jak ze snu.

Źródło: Republika, andrzejduda.pl

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google. 

Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube

Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB

Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X

Wiadomości

Ruch Obrony Granic: są patrole, jest spokojniej

"To ja, Andrzej Duda". Relacje z amerykańskimi prezydentami - "wyczuwałem wyraźny dystans z jego strony" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Sąd Najwyższy oddalił 40 tys. protestów wyborczych, tzw. giertychówek. Miały wady formalne

Mazurek miażdży Tuska. Rokita mocno o Giertychu. Cejrowski o Jandzie. Odlot Jachiry

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję. Był jedynym kandydatem

Iga Świątek przegrywa finał w Bad Homburg!

"To ja, Andrzej Duda". Pierwsza prezydentura - "To jest polityka. Trzeba być elastycznym" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Morderca spod Limanowej miał dozór i zakaz zbliżania się do ofiar

Liga Narodów: Polska pokonała Kanadę 3:2. Teraz czas na USA!

Kaczyński na kongresie PiS: musimy wzmocnić naszą partię, żeby wygrać kolejne wybory

To już koniec kariery politycznej Hołowni? Polacy surowo oceniają marszałka

E-commerce, banki i media: nowe wymogi dostępności od 28.06

"To ja, Andrzej Duda". Wspomnienie katastrofy smoleńskiej - "widzimy się w poniedziałek" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Śledztwo ws. nielegalnego finansowania kampanii Rafała Trzaskowskiego

"To ja, Andrzej Duda". Pierwsza tura wyborów prezydenckich 2015 r. - " ten widok dodawał mi energii" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Najnowsze

Ruch Obrony Granic: są patrole, jest spokojniej

Jarosław Kaczyński prezesem PiS na kolejną kadencję. Był jedynym kandydatem

Iga Świątek przegrywa finał w Bad Homburg!

"To ja, Andrzej Duda". Pierwsza prezydentura - "To jest polityka. Trzeba być elastycznym" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Morderca spod Limanowej miał dozór i zakaz zbliżania się do ofiar

"To ja, Andrzej Duda". Relacje z amerykańskimi prezydentami - "wyczuwałem wyraźny dystans z jego strony" [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Sąd Najwyższy oddalił 40 tys. protestów wyborczych, tzw. giertychówek. Miały wady formalne

Mazurek miażdży Tuska. Rokita mocno o Giertychu. Cejrowski o Jandzie. Odlot Jachiry