- Mamy 11 miesięcy na to, by zaszczepić 15–18 mln osób przeciwko koronawirusowi – ocenił w rozmowie z poniedziałkowym "DGP" szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Dworczyk w rozmowie odpowiadał m.in. na pytania o konkretny termin wejścia w życie szczepień.
Odniósł się także do pytania jakie będą zasady kolejkowania wewnątrz poszczególnych grup priorytetowych.
- Seniorów będziemy dzielili wiekiem co pięć lat, czyli np. 80+, potem 75+, 70+ i tak dalej. I w tych grupach decydować już będzie kolejność zgłoszeń - wyjaśnił. Dopytany co z resztą populacji, odpowiedział, że decyzja o tym, czy wyszczególnić grupy zawodowe, jeszcze przed nami.
- Jako, że chcemy jak najszybciej otwierać szkoły, myślimy o nauczycielach. Nie rozstrzygnęliśmy też, czy dalej szczepienia będą się odbywać np. według roczników. To zostanie zatwierdzone na ostatniej prostej, gdy będziemy mieli wszystkie informacje o produkcie - zauważył.
Pytany z kolei jakie są największe wyzwania, stwierdził, że "przekonanie ludzi, że szczepionka jest bezpieczna i potrzebna". Dopytany zatem kiedy możliwe jest osiągnięcie odporności populacyjnej, wyjaśnił, że eksperci nie są zgodni, jaki procent populacji należy zaszczepić, by uzyskała odporność.
- Jedni mówią, że 50–55 proc., inni że 70 proc. Naszym zadaniem jest zaszczepić maksymalnie wielu ludzi. A jak będzie? Nie wiadomo - mówił w rozmowie.
Szef kancelarii premiera był także pytany, co oznacza odpowiedzialność cywilna państwa za szczepionkę.
- Jeśli ktoś będzie miał roszczenie, będzie mógł dochodzić odszkodowania od Skarbu Państwa. Najpierw będą wykorzystane procedury, weryfikacja dotycząca właściwej kwalifikacji pacjenta czy warunków przechowywania szczepionki. Jeśli okaże się, że coś nie zadziałało prawidłowo z winy systemu albo że szczepionka była wadliwa, to taki pacjent będzie mógł żądać odszkodowania" - powiedział.