Terlikowski: Zamiast debatować o tym, jak ułatwiać rodzicom porywanie dzieci, może by tak utrudnić rodzicom rozwody?
– Co jakiś czas mówiły o tym media (o skrajnie ubogich rodzinach - red.), mówili o tym politycy, ale nic z tym nie robiono. Program 500+ ma szansę to zmienić – powiedział redaktor naczelny Telewizji Republika Tomasz Terlikowski.
W porannym programie Telewizji Republika Tomasz Terlikowski, życząc powodzenia tegorocznym maturzystom i ich rodzicom, zwrócił uwagę na dzisiejszy artykuł opublikowany w "Gazecie Wyborczej", który mówi o tym, że "co roku mamy co najmniej 20 tysięcy maturzystów mniej, czyli co roku można wyburzać jeden uniwersytet". W ocenie Tomasza Terlikowskiego to wina niżu demograficznego, z którym boryka się Polska. – To udowadnia nam, jak duża była dziura demograficzna, a jak słuszne było wprowadzenie programu "Rodzina 500+" – zauważa publicysta. – To ma zmusić co najmniej 60 procent rodziców jednego dziecka do posiadania drugiego. Byłaby to duża zmiana, która pomogłaby uratować nie tylko uniwersytety. Obecnie jest trochę więcej miejsc, niż chętnych studentów – ocenił. Terlikowski stanął również w obronie kierunków humanistycznych, bo – cytując Arystotelesa – to na teorii buduje się praktykę. – Ja jestem zwolennikiem humanistyki – dodał.
"Skrajne ubóstwo dzieci zmaleje o połowę"
W dzisiejszym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna" informuje, że dzięki programowi "Rodzina 500+", skrajne ubóstwo dzieci zmaleje o połowę. Tomasz Terlikowski zauważył, że w skrajnie ubogich rodzinach, dochody z rządowego programu będą stanowić około "40 % budżetu domowego". – Co jakiś czas mówiły o tym media (o skrajnie ubogich rodzinach - red.), mówili o tym politycy, ale nic z tym nie robiono. Program 500+ ma szansę to zmienić – ocenił publicysta.
Jego zdaniem "większe rodziny, tak, jak i mniejsze, są różne". – To nie jest tak, że ojcowie rodzin wielodzietnych piją. Program ma polegać na tym, że wspomaga rodziny, to rodziny decydują na co zostaną one wydane – powiedział redaktor naczelny Telewizji Republika. – Urzędy Gminy mogą je zamienić na usługi i wprowadzić urzędników, którzy zobaczą, czy w rodzinie źle się dzieje – powiedział. – Wiem z doświadczenia, ze wielu posłów swoje pieniądze przepija i wiele takich przykładów widzieliśmy.
I marszałek Sejmu nie może im tego zabronić, nie może powiedzieć "panowie, damy wam zamiast pieniędzy bony – przytoczył przykład.
"Dla każdego dziecka rozstanie rodziców jest traumą"
Powołując się na opublikowaną dziś w "Fakcie" propozycję zmiany Kodeksu Rodzinnego, zasugerowaną przez posła ugrupowania Kukiz'15. Pawła Skuteckiego, który chce z Kodeksu wycofać definicję "porwania rodzicielskiego", publicysta zauważa, że "zazwyczaj wygląda to w ten sposób, że ojciec, któremu są utrudnione spotkania zabiera dziecko i wyjeżdża w siną dal". Pomysł zmiany Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, zaproponowany przez Skuteckiego, postuluje również wprowadzenie tzw. opieki naprzemiennej w przypadku rodziców po rozwodzie. W ocenie redaktora naczelnego Telewizji Republika, jest to "pomysł kuriozalny". – Jak to ma wyglądać, kiedy jeden rodzic mieszka np. w Warszawie, a drugi w Bydgoszczy? Dziecko ma chodzić miesiąc do szkoły w Warszawie, a miesiąc w Bydgoszczy? – zapytał Terlikowski. Zauważył jednak, że "Kukiz zareagował na to (pomysł zmian w Kodeksie - red.) błyskawicznie". – Interes dzieci sugeruje, żeby dziecko miało jeden dom. Dla każdego dziecka rozstanie rodziców jest traumą i
zamiast debatować o tym, jak ułatwiać rodzicom porywanie dzieci, może by tak utrudnić rodzicom rozwody? Jeszcze 50 lat temu rozwody były niedozwolone w pewnych krajach i jakoś ludzie żyli – zauważył publicysta.
CZYTAJ TAKŻE: