Jest pierwsza, ale już niezwykle mocna wypowiedzieć Konstantego Radziwiłła. Tyle, że na razie dotyczy ona postawy doktora Radziwiłła jako człowieka, a nie decyzji jako ministra.
– To co już wiemy na ten temat, poraża. Jestem przygnębiony (…) Jest w tym wszystkim coś strasznego. Jestem w szoku nie jako minister zdrowia, ale jako człowiek – mówił na antenie TVN24 minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. I nie ukrywam, że cieszy mnie ta wypowiedź. To dobry znak. Ale trudno nie dostrzec, że szok człowieka, doktora Radziwiłła, nie ma mocy rozwiązania problemu. Do jego rozwiązania konieczna jest wola i zaangażowanie ministra zdrowia, którym – tak się składa – jest minister Konstanty Radziwiłł. To w rękach ministra zdrowia, który osobiście jest w szoku, leżą bowiem narzędzia prawne i inicjatywy, dzięki którym można sprawić, że żaden człowiek nie będzie już zszokowany wydarzeniami w polskich szpitalach. Cieszy oczywiście, że minister myśli o nowej ustawie, ale trzeba też szybko od myślenia przejść do działania. Tak, by kolejne dzieci nie ginęły.
Prywatny, osobisty szok nie wystarczy, bo w kwestii aborcji nie można być przeciw tylko prywatnie, a publicznie pozostawiać tę sprawę kompromisom. Jeśli ktoś bowiem zapewnia, że prywatnie jest przeciw, ale w dziedzinie publicznej nie robi nic, by skandaliczne zapisy prawne zmienić, to w istocie opowiada się po ich stronie, i nie przeciwdziała (a zaniedbanie też jest grzechem) skutkom owych zapisów. W przypadku polityka, który odpowiada za zdrowie, oznacza to wzięcie odpowiedzialności za skutki owej ustawy. Skąd tak mocna opinia? Wyobraźmy sobie, co powiedzielibyśmy o polityku, który przekonywałby, że prywatnie jest przeciw niewolnictwu, i że szokuje go, iż jedni ludzie mogą kupić innych ludzi, a jednocześnie byłby ministrem ds. obrotu niewolnikami… Odpowiedź byłaby oczywista: prywatna opinia nie miałaby w takiej sytuacji znaczenia, bo liczyłyby się konkretne działania. I tak samo jest w tej sytuacji. W przypadku polityków pro life nie wystarczą prywatne odczucia i opinie, ale niezbędne są polityczne i prawne działania. I choć rozumiem, że nie są one proste, że wymagają czasu, i że politycznie nie muszą si ę wcale opłacać, to moralnym obowiązkiem polityków jest je podjąć. Mam nadzieję, że minister Radziwiłł, ale szerzej także cała Rada Ministrów, a także politycy PiS i Kukiz ‘15 zdecydują się na polityczne działania, których poparcie prywatnie deklarują. Jeśli tak nie będzie, to trzeba będzie zupełnie jasno stwierdzić, że ich prywatne deklaracje, są zupełnie pozbawione znaczenia.
Tomasz P. Terlikowski