Nie będzie licytacji rzeczy ofiar II wojny w niemieckim domu aukcyjnym. Po raz kolejny presja miała sens
Od sobotniego wieczora Republika informowała o bulwersującej aukcji Domu Aukcyjnego w Neuss, który wystawił na sprzedaż rzeczy i dokumenty po więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych. Pod wpływem presji płynącej z Polski wycofał wszystkie licytacje.
Aukcja miała odbyć się 17 listopada. Wśród przedmiotów wystawionych były m.in. list więźnia z Auschwitz „o bardzo niskim numerze” do adresata w Krakowie. Cena wywoławcza dokumentu to 500 euro. Była też możliwość nabycia diagnoza lekarska z obozu koncentracyjnego Dachau dotycząca przymusowej sterylizacji więźnia. Dom Aukcyjny w Neuss proponował też do kupienia list Bronisława Czecha, polskiego narciarza i olimpijczyka zamordowanego przez Niemców w obozie koncentracyjnym Auschwitz.
O sprawie jako pierwszy poinformował dziennikarz Republiki Cezary Gmyz.
Właśnie w imieniu p. Tadajewskiego skierowałem do niemieckiego domu aukcyjnego Ulrich Felzmann GmbH & Co. KG wezwanie do natychmiastowego wstrzymania planowanej na jutro aukcji, na której mają być sprzedawane przedmioty należące do Ofiar II wojny światowej" – napisał na swoim profilu w serwisie „X” mec. Bartosz Lewandowski, który w tej sprawie reprezentował Radosława Tadajewskiego, specjalistę od PR.
Niebawem sprawa nabrała dalszego ciągu, bowiem niemiecki dom aukcyjny wycofał kontrowersyjne licytacje.
Szybko poszło. Wszystkie 632 dowody zbrodni wycofane ze strony internetowej niemieckiego domu aukcyjnego. Czekamy na kolejny ruch. Całość MUSI trafić do Polski!" – napisał Radosław Tadajewski.
Źródło: Republika, x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze
Nie będzie licytacji rzeczy ofiar II wojny w niemieckim domu aukcyjnym. Po raz kolejny presja miała sens
Rybicki: Tego jeszcze nie było. To akt dywersji
Wielka Brytania zmienia politykę wobec nielegalnych imigrantów