Kobieta, której aborcji odmówił prof. Bogdan Chazan, zamierza zażądać od szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie zadośćuczynienia w wysokości miliona złotych. Jak mówi jej pełnomocnik, szpital ma siedem dni na zapłatę odszkodowania dobrowolnie, w przeciwnym wypadku sprawa trafi do sądu. Powodem jest "trauma", jaką kobieta przeżyła w związku z narodzinami jej chorego dziecka.
– Tymczasem wielu rodziców chętnie zapłaciłoby milion, by choć przez osiem dni móc oglądać swoje dziecko – komentował sprawę w Telewizji Republika Tomasz Terlikowski.
Jak tłumaczył, jeżeli już koniecznie matka chorego dziecka chce się sądzić, to powinna pociągnąć do odpowiedzialności nie szpital im. Świętej Rodziny, ale klinikę in vitro, w której dziecko to zostało poczęte. – Nie posądzam kliniki o złą wolę, ale wiadomo, że ryzyko wystąpienia wad u dziecka jest w przypadku zapłodnienia in vitro wysokie – powiedział redaktor naczelny fronda.pl.
Jego zdaniem w całej sprawie nie chodzi o "traumę" matki w związku z narodzinami dziecka, ale o "nacisk na lekarzy, by już żaden z nich nie miał odwagi odmówić udziału w zabiegu aborcyjnym".
– Jeśli sąd uzna, że zadośćuczynienie jest zasadne, to można się spodziewać, że wszystkie placówki wyczyszczą dokumentację dotyczącą aborcji – stwierdził.
Terlikowski widzi jeszcze jedno niebezpieczeństwo. – A co jeśli ta sama zasada zostanie zastosowana wobec eutanazji? Powiedzmy, że pewna staruszka trafia do szpitala. Rodzina domaga się eutanazji. Szpital się nie zgadza. Po pół roku staruszka umiera, a rodzina stwierdza, że ten okres był dla staruszki najbardziej "traumatycznym" okresem jej życia. Czy będzie podstawa do sądzenia szpitala? – mówił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Nagonki ciąg dalszy. Kobieta, której prof. Chazan odmówił aborcji chce milion od Św. Rodziny
oraz