– Czy poseł to jest jakiś awatar? Czy oni mają jakąś osobowość mnogą? – pytał na antenie TV Republika redaktor naczelny stacji Tomasz Terlikowski. W ten sposób odniósł się do tłumaczeń niektórych posłów, że prywatnie nie popierają in vitro, ale jako posłowie głosują inaczej.
W czwartek Sejm głosami posłów PO, PSL i SLD przegłosował ustawę o in vitro. Choć wielu posłów PO deklaruje, że są praktykującymi katolikami, to pojawiały się głosy tak jak ten Krzysztofa Gawkowskiego, że posłowie bali się o to, kto będzie na listach wyborczych i dlatego zdecydowali się na głosowanie za rządowym projektem. CZYTAJ WIĘCEJ
Do sprawy odniósł się w "Chodnym okiem" Tomasz Terlikowski. Jak mówił, bycie posłem nie jest prawem człowieka i postępowanie wbrew naukom Kościoła aby nim zostać nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla takiego działania. – Jeśli ktoś nie był pijany albo niezdolny umysłowo i świadomie podpisał się pod tą ustawą, to również świadomie wykluczył się z Kościoła – przekonywał. Redaktor naczelny TV Republika podkreślił, że jest to jednoznaczne z niemożnością przystępowania do Komunii Świętej.
– Od tej chwili, kiedy jakiś poseł PO przyplącze się do księdza, ten może mu powiedzieć, że dopóki nie nastąpi publiczny akt pokuty, nie udzieli mu Komunii – tłumaczył.
Terlikowski mówił, że głosowanie poselskie jest aktem publicznym, a jako taki wymaga publicznej pokuty, czyli publicznego przyznania się do grzechu i obiecania poprawy. – Wtedy nie ma sprawy. Czekamy na tych posłów PO, którzy to zrobią – dodał.
– W PO jest masa posłów, którzy mówią, że są katolikami. Nawet jeśli uda im się przystąpić do Komunii, to będzie to nie na ich chwałę, lecz na potępienie – mówił. Terlikowski podkreślił, że publicznie sprzeciwili się życiu i poparli eugenikę. Przypomniał, że aby urodziło się jedno dziecko z in vitro poświęca się 20 innych.
– Powiedzmy sobie szczerze, że ktoś, kto to popiera nie jest katolikiem. On może mówić, że jest, ale ja też mogę mówić, że jestem baletnicą... – tłumaczył.
Publicysta odniósł się do tłumaczeń niektórych polityków, że nie popierają in vitro prywatnie, jednak jako posłowie opowiadają się za takimi rozwiązaniami.
– Czy poseł to jest jakiś awatar? Czy oni mają jakąś osobowość mnogą? – pytał. – To da się leczyć – dodał. – Jeśli są katolikami to wiedzą, że jest coś takiego jak sąd ostateczny. I co, staną potem przed Bogiem i powiedzą, że w wyniku jego działania ukartupiono tysiące dzieci, ale jak powie, że zrobił to jako poseł to Pan Bóg powie, że jako poseł idzie do piekła a jako człowiek do nieba? No nie! – skwitował.