Terlikowski: Niezałatwiona sprawa abp Paetza wraca
Jeśli nic się nie zmieni, to arcybiskup Juliusz Paetz będzie koncelebrował mszę w 1050 rocznicę chrztu Polski. On sam już to potwierdził. – A czemu nie? I to nie jako gość. Ja tutaj jestem u siebie – powiedział.
I niestety trzeba powiedzieć, że ma rację. Abp Paetz nie jest suspendowany, nie nałożono na niego kar (poza decyzjami administracyjnymi obecnego metropolity poznańskiego), i może on o sobie sam decydować. Jeśli więc zdecyduje, że chce koncelebrować w mszę świętą, to nikt (poza Stolicą Apostolską) nie może mu nic zrobić. Inni biskupi mogą się oburzać, denerwować, ale nie mogą mu tego zabronić.
Takie są skutki decyzji sprzed wielu lat. Otóż wtedy nie załatwiono sprawy do końca. Nie przekazano wiernym, czy emerytura jest karą za molestowanie kleryków i duchownych czy jedynie reakcją na atak mediów. Jeśli była karą, to dlaczego nie wyciągnięto konsekwencji wobec arcybiskupa do końca? Dlaczego nie nałożono kar za działania, które są skandalem nawet w korporacji, a w relacji między kapłanem a biskupem, biskupem a klerykiem są zbrodnią? Dlaczego nie wyciągnięto konsekwencji wobec tych, którzy go przez lata kryli. Nie ponieśli ich przecież biskupi, którzy nie przekazywali informacji papieżowi, i uniemożliwiali mu reakcję. Nie ponieśli konsekwencji ci, którzy naciskali na ofiary, by te milczały. Nie spróbowano ujawnić i rozbić lobby gejowskiego, które sprawa arcybiskupa pokazała… Atakowano raczej tych, którzy o tym mówili czy pisali.
Teraz przychodzi za to płacić. Niezałatwione sprawy zawsze się mszczą. Tak będzie i teraz. Otóż, jeśli arcybiskup Paetz się pojawi na uroczystościach, to będą one jego. Mainstreamowe media nie będą mówiły i pisały o niczym więcej. Rocznica chrztu Polski pójdzie w kąt. I trudno się mediom dziwić. Cała ta sprawa, choć trudna do załatwienia, jest skandalem. Zarzuty wobec arcybiskupa są niezwykle poważne. Niszczenie powołań, wykorzystywanie synów duchowych przez duchowego ojca… To zgorszenie maluczkich i wyrzeczenie się powołania biskupa. A do tego wszystko to jest wodą na młyn antyklerykałów.
Jest jednak jeszcze czas na decyzje. Biskupi niewiele mogą, ale jest jeszcze Stolica Apostolska. Trzeba zrobić wszystko, by powstrzymać arcybiskupa przed takimi decyzjami. Jeśli kocha on Kościół, nie powinien tam być. Jeśli zależy mu na świadectwie powinien się wycofać. Konieczne są też odważne decyzje i biskupów i Stolicy Apostolskiej. O takie decyzje i odwagę biskupów trzeba się modlić. Można jeszcze powstrzymać zgorszenie. A potem… załatwić sprawę do końca. Wyciągnąć konsekwencje wobec szkodzących Kościołowi. Teraz i wcześniej. Tak, by nie było już tego problemu.