To, co wydarzyło się wokół dzieci (nie żeby od razu konkretnych, po prostu bezimiennych sierot, których nikt nawet nie wymienił z imienia i nazwiska, bo ich nie było) to zwyczajne łajdactwo. I to nie tylko, i nie przede wszystkim, dlatego, że był to oparty na kłamstwie atak na PiS i chrześcijańską postawę prawicy, ale dlatego, że było to wykorzystanie konkretnego cierpienia ludzi do własnych, przyziemnych politycznych celów - pisze Tomasz Terlikowski.
A żeby zobaczyć, że nie jest to przesada trzeba zacząć od opisu faktów. Otóż zacznijmy od tego, że te słynne dziesięcioro sierot, to na razie byty wirtualne. Nikt nie wskazał o kogo konkretnie chodzi, nie podano ich imion, nazwisk, sytuacji. Prezydent Sopotu rzucił pomysł i tyle. MSWiA zaś opisało problemy, jakie rodzi pomysł prezydenta Karnowskiego. A są one całkiem konkretne. Trzeba wydostać sieroty z Aleppo, ustalić kim są, zapewnić im leczenie, a także inkulturację itd. itp. To nie są wydumane, ani wymyślone problemy, ale realne. Na koniec zaś zasugerowano, że może lepsza byłaby pomoc na miejscu.
I wtedy się zaczęło. Na podstawie pisma jednego urzędnika, oznajmiono, że Szydło, a nawet cały PiS i cała polska prawica, to oprawcy, którzy odrzucają pomoc dzieciom, podkreślano, że Chrystus wyrzeka się takich ludzi i ich potępia, że to pismo dowodzi, że politycy PiS są pseudo-chrześcijanami. A wszystko to, pomimo tego, że wspomniane pismo, nie zawiera odmowy, a do tego nie było pismem premier Beaty Szydło.
Dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest prosta. Urzędnicy propagandy opozycji (bo o dziennikarstwie trudno tu mówić) uznali, że sprawa dzieci jest świetna, by rozegrać ją przeciw PiS-owi. Polacy to czuły naród, łatwo zagrać im na emocjach, a zbudowanie wrażenia, że ktoś jest przeciw biednym sierotom, to znakomita broń. Jedynym problemem było to, że cała ta opowieść była ordynarnym kłamstwem, ale kto by się przejmował takim drobiazgiem.
Ale nie kłamstwo jest tu największym łajdactwem. O wiele groźniejsze jest to, że opozycja i jej funkcjonariusze medialni zdecydowali się rozgrywać prawdziwe, realne cierpienie konkretnych dzieci, wykorzystywać realne współczucie, do budowania nienawiści i niechęci do innej partii. To jest przekroczenie kolejnej granicy, gdy z ludzkich, dobrych emocji, robi się broń przeciwko innym. Gdy z chęci pomocy innym, buduje się narzędzie nienawiści. Wstyd, panowie i panie. Naprawdę wstyd!
Tomasz P. Terlikowski
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?