Wolność słowa, rzekomo panująca w internecie, jest coraz słabsza i staje się niewolą dla tych, którzy nie prezentują dominującej w lewicowych środowiskach opinii – mówił na antenie Telewizji Republika Tomasz Terlikowski.
– Facebook cenzuruje wszystkie te treści, które im z jakiś ideologicznych, lewackich powodów nie pasują – podkreślał Terlikowski.
Jako przykład podał małżeństwo, które wstawiło na portal zdjęcia swojego ciężko chorego na bezmózgowie dziecka, któremu po urodzeniu pozostało tylko kilka dni życia. – Wrzucili zdjęcia na Facebooka, żeby pokazać swoją miłość, tak jak to robi wielu rodziców. Portal te zdjęcia zablokował, bo przecież nowocześni, młodzi facebookowicze nie mogą się patrzeć na zdjęcia upośledzonego dziecka – stwierdził.
Redaktor naczelny Telewizji Republika przypomniał również, że jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl wielokrotnie zmagał się z nieprzychylnością portali społecznościowych.
– Portal Fronda.pl wrzucał materiały pokazujące, czym jest aborcja i też były blokowane – mówił. – Już nie wspomnę o użyciu w jakikolwiek sposób, nawet jako cytatu słowa „pedał” – dodał.
Zdaniem Terlikowskiego Facebook postępuje wybiórczo, cenzurując tylko treści, które mogłyby urazić środowiska lewicowe.
– Na słowo „pedały” w formie cytatu Facebook reaguje natychmiast. Nie reaguje się z kolei na obrażanie konserwatystów i ludzi religijnych – uznał. – To pokazuje, że Facebook jest lewackim dziełem i niestety jest często narzędziem silnej indoktrynacji – zaznaczył.
Polityka Facebooka, ale także innych mechanizmów internetu, według redaktora, skłania do stwierdzenia, że również w sieci mamy do czynienia z cenzurą, tym gorszą, że spotykającą tylko środowiska konserwatywne.
– Trzeba sobie uświadomić, że, tak opiewana, wolność słowa w internecie też zaczyna być ograniczana. Internet staje się jeszcze bardziej zglobalizowany i zmonopolizowany przez kilka wielkich koncernów – mówił. – Każdy, kto kiedykolwiek prowadził portal internetowy wie, że do 40 proc. ruchu to wyszukiwarka Google, jeżeli nas zablokują to przestajemy istnieć. Podobnie ucięcie Facebooka to 30 proc oglądalności mniej. Oni to doskonale wiedzą i wykorzystują to do niszczenia odmiennych opinii – podkreślił.
„Wolność słowa wedle Facebooka”
Do dyskusji na ten temat skłania opublikowany dziś w "Rzeczpospolitej" artykuł Marcina Pieńkowskiego „Wolność słowa wedle Facebooka”. Autor twierdzi, że Facebook wydał konserwatywnym użytkownikom swoistą wojnę, masowo blokując treści sprzeczne z lewicowym światopoglądem.
Dziennik jako przykład podaje m. in. niedawno ocenzurowanie profilu publicysty i podróżnika Wojciecha Cejrowskiego. Jego konto zostało zablokowane po tym, jak umieścił na nim zdjęcia z sopockiej restauracji, na której widniała kartka "Nie obsługujemy Rosjan"
Pieńkowski zauważa również w swoim artykule, że na portalu bez przeszkód działają takie strony jak: „Żołnierze Przeklęci", "Jan Paweł Drugi zaj...ł mi szlugi", czy "Wstydzę się Jezusa". Facebook z koli twierdzi, że działają ona na zasadzie... „żartu”.
– Informacje z „Rzeczpospolitej” nie są zaskoczeniem dla żadnego konserwatysty, który bywa na Facebooku – odniósł się do artykułu Tomasz Terlikowski.