Przeciwnikom WOŚP proponuje się, by podpisali deklarację, że w razie pobytu w szpitalu ich dzieci nie będą korzystały ze sprzętu zakupionego przez Wielką Orkiestrę. Oto przykład paskudnego szantażu.
Szantaż. Według słownikowej definicji to przestępstwo. Moralny szantaż przestępstwem wprawdzie nie jest, ale za to jest poniżej poziomu jakiejkolwiek dyskusji. Zdaję sobie sprawę, że to mocne słowa, ale takie cisną mi się na usta, kiedy czytam coraz bardziej kuriozalne apele zwolenników Jerzego Owsiaka.
Kolejny finał Orkiestry coraz bliżej, coraz więcej pytań i wątpliwości rodzi się w związku z działalnością fundacji czy spółek prowadzonych przez założyciela Orkiestry. Żeby więc pogrozić krytykom palcem oraz zamknąć im usta, próbuje ich się w paskudny sposób szantażować. Uderzając ad personam. Bo jak inaczej nazwać wezwanie, które już krąży po Internecie, a w którym to przeciwnicy albo krytycy akcji Jerzego Owsiaka wezwani zostali do tego, by zadeklarowali – najlepiej na piśmie - że swoich dzieci nie będą leczyć sprzętem zakupionym dzięki zbiórkom Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Bo skoro ktoś zadaje pytania, domaga się transparentności w działaniach założyciela Orkiestry, to znaczy, że nie chce ratować chorych dzieci. Czy jeśli ktoś nie przyklei sobie czerwonego serduszka, to z automatu znaczy, że jest bezduszny i los dzieci go nie interesuje? Małe czerwone serduszko niczym znamię znaczy ludzi. Nie masz serduszka, jesteś gorszy, jesteś obojętny, będziemy cię wytykać palcami i wpędzać w poczucie winy. Masz serduszko, jesteś swój. Narrację taką wpaja się zresztą już najmłodszym dzieciom, choćby w przedszkolach. Serduszka WOŚP znalazłam także w podręczniku do matematyki dla starszych klas szkoły podstawowej. Ot, zwykłe zadanie, ale logo, marka ma się utrwalać.
Jerzemu Owsiakowi nie można odmówić jednego. Jest świetnym menedżerem, który w perfekcyjny sposób zmonopolizował pomoc chorym dzieciom. I super, niech sprzęt jak najdłużej służy małym pacjentom. Ale nie o to chodzi w tym wszystkim. Przecież nie jest to jedyna organizacja, która pomaga dzieciom w potrzebie. Wiele z nich działa po ciuchu, bez fleszy, bez całej medialnej machiny. I również robi wiele dobrego, również pomaga. Ale czyni to w sposób dyskretny, nie rzucający się w oczy, nie gra na lidera. Ale choćbyś, człowieku, przekazywał pieniądze na inne fundacje pomagające potrzebującym, choćbyś co miesiąc wspierał samotne matki albo kupował prezenty biednym dzieciom, a jednocześnie nie obklejał się czerwonym serduszkiem, czy zadawał pytania dotyczące działalności WOŚP i jej guru, to jesteś niedobry, nieczuły i obojętny, a Twoje dzieci nie powinny korzystać ze sprzętu obklejonym czerwonym serduszkiem. Paranoja.
Tak oto media wykreowały świeckiego świętego. Jerzego Owsiaka. Nie można nic złego powiedzieć, nie można zadawać pytań, nie można domagać się choćby sprawozdań finansowych. Ciekawe, że wielu wpatrzonych jak w obrazek w Owsiaka, suchej nitki nie zostawia choćby na Kościele katolickim. Krytykuje go, oczernia księży, a jednocześnie chrzci swoje dzieci, posyła je do Komunii św., bliskich żegna katolickim pogrzebem. Niech więc może te wszystkie mądrale, które atakują – z taką zajadłością Kościół w internecie – podpiszą zobowiązanie, że ich dzieci nie będą korzystały choćby z sakramentów. Skoro nie podoba im się działanie Kościoła, to niech będzie to logiczną konsekwencją ich myślenia. Tylko niech to będzie zobowiązanie na piśmie. Tak, żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości.
PS. Ta ostatnia propozycja jest żartem. Kościół zawsze wita każdego, kto chce powrócić do sakramentów. Jezus na Was czeka!