Skoro ci, którzy czekają na narodziny dziecka, organizują Baby Shower, ci, którzy dzieci mieć nie chcą, urządzają „wazektomia party”. Bezdzietni też muszą mieć jakiś pretekst do zabawy.
Baby Shower to bardzo sympatyczna impreza, którą organizują rodzice spodziewający się narodzin dziecka. Zapraszani są na nią znajomi, rodzina, każdy przynosi prezent. Jest miło, sympatycznie, rodzinnie. Przyszła mama ogląda prezenty, wśród których dominują maleńkie ubranka, buciki, beciki i tym podobne akcesoria niezbędne każdemu nowo narodzonemu dziecku.
Z wyższością, ale i pewnym wręcz obrzydzeniem na taką imprezę patrzą ci, którzy dzieci mieć nie chcą. Nie dlatego, że nie mogą. Po prostu nie chcą, szkoda im życia na pieluchy, nocne wstawanie, choroby. Podjęli decyzję, że przeżyją życie sami. Ale trzeba jeszcze tę decyzję publicznie zamanifestować, bo jakże to tak. Wymyślili więc – na razie w Anglii (mam nadzieję, że w innych krajach nikt tak absurdalnego pomysłu nie zechce realizować), by organizować „wazektomia party”. Czyli Baby Shower à rebours. Bo jak tłumaczy cytowany przez „The Independent” uczestnik takiej imprezy: „Baby shower to impreza, podczas której ludzie świętują fakt, że mieli seks i podczas tego seksu plemnik natrafił na komórkę jajową”. Ja mam jednak wrażenie, że nie to jest istotą Baby Shower, ale jako osoba posiadająca dzieci na pewno się na tym nie znam. Podczas „wazektomia party” ludzie świętują nie to, że dokonali chirurgicznego zabiegu na nasieniowodach, ale fakt, że zdecydowali się nie mieć dzieci.
Angielska prasa, która opisała tę dość absurdalną zabawę, załączyła jako ilustrację przykładowe zaproszenie na taką imprezę, coraz popularniejszą zresztą na Wyspach. Imprezę adresowaną oczywiście do innych bezdzietnych. Zaproszenie takie przypomina to, jakie przygotowuje się na Baby Shower, nie brakuje na nim emblematów nieodłącznie kojarzonych z niemowlęciem – wózek, smoczek, butelka do karmienia, body. To, co je różni, to napis na dole: „Nigdy tych rzeczy nie będziemy potrzebować”. Uff, nie trzeba odwiedzać żadnego sklepu z akcesoriami dziecięcymi, gdzie już od samego patrzenia na różowe czy niebieskie ubranka robi się mdło. Na zaproszeniu jest jeszcze jedna informacja – otóż impreza odbędzie się w domu pełnym ostrych przedmiotów i niezabezpieczonych kontaktów. Na szczęście bezdzietni tak przyziemnymi sprawami jak wystające kanty mebli, szklane stoły, nisko leżące ostre narzędzia czy kontakty, do których małe łapki same się pchają, nie muszą się przejmować. Tym niech się martwią ci dzieciaci.
Zaproszenia rozdane, goście poinformowani, stawiają się więc grzecznie na imprezę. No i trzeba jakoś towarzystwo zabawić. Przecież nic tak nie rozrusza gości jak ponaśmiewanie się z tych, którzy dzieci mają. A wiadomo, kto ma pszczoły, ten ma miód, kto ma dzieci, ten ma…. (miłości w bród). Ale nie o miłość teraz chodzi. Wiadomo, jak są dzieci, to są wydatki, o dalekich podróżach, czy drogich jachtach można sobie pomarzyć. Zapraszamy więc do pierwszej gry. Bezdzietna para przedstawia listę luksusowych dóbr, a goście szacują, za ile dobro to można by kupić. Oczywiście pod warunkiem, że zarobki nie idą na pieluchy, zupki czy wózki. Co innego bezdzietni, ci to dopiero mogą szastać sobie kasą na prawo i lewo, aż ich dzieciatym znajomym oczy z zazdrości bieleją. No więc przypuśćmy, że wymarzyli sobie luksusowy jacht, albo super auto. Czas więc na kolejną zabawę. Tak jak podczas Baby Shower często padają propozycję imion dla dziecka, tak na „wazektomia party” goście także wymyślają imiona, ale na przykład dla jachtu. Boki można zrywać.
Zabawy są wyczerpujące, znalezienie adekwatnego imienia dla łodzi czy auta to nie lada wysiłek. Czas więc na posiłek. Posiłek oryginalny, który wpisze się w tematykę spotkania. Co więc powiedzą państwo na tort w kształcie przekreślonego plemnika? Pozostaje życzyć smacznego bawiącym się bezdzietnym. Nawet jeśli tort okaże się smaczny, niesmak jednak pozostaje. Ważne, by szanować swoje życiowe wybory, natomiast skandaliczne jest wyśmiewanie się z nich. A przecież temu służyć ma cała ta kretyńska impreza. Służyć ma upokarzaniu i naśmiewaniu się z tych, którzy dzieci mają. Tylko na dłuższą metę, to oni będą wygrani, a nie ci, którzy podczas „wazektomia party” świętują życie wolne od dzieci.