Terlecki: Wirtualna opozycja. Wszystko jest polityką
Im opozycja słabsza, tym mocniej stara się kąsać. Opozycyjne media, z których tylko nieliczne usiłują kamuflować swoje polityczne sympatie, aż krztuszą się ze złości po publikacji wyników kolejnych sondaży badających poparcie dla partii. Nie trzeba dodawać, że opozycja wypada w tych sondażach więcej niż skromnie.
Tymczasem po każdej serii medialnych ataków nie tylko nie spada, ale wręcz umacnia się przekonanie większości społeczeństwa, że tylko obóz, od pięciu lat wygrywający wybory, poradzi sobie z problemami, z którymi mierzy się Polska. Opozycyjni liderzy, czasem nawet zabawni, nie dają żadnej gwarancji rzetelności i odpowiednich kwalifikacji. Nie mówiąc już o uczciwości tych przedstawicieli największej opozycyjnej partii, którzy z prokuratorskimi zarzutami zasiadają w ławach parlamentu.
W tej sytuacji media bezsilnie dwoją się i troją, aby obraz rzeczywistości odpowiednio wypaczyć. Rząd nie radzi sobie z pandemią - alarmują - chociaż w wielu, także europejskich państwach, zaraza szerzy się na nieporównanie większą skalę. Lamentują nad rzekomym skandalem, że w czasie kryzysu, spowodowanego pandemią, trwa rekonstrukcja rządu i rozmowy wewnątrz rządzącej koalicji - chociaż Polska należy do grona tych państw, których gospodarki radzą sobie najlepiej.
Płaczą nad projektem przyszłorocznego budżetu - chociaż jest stabilny i dużo lepszy od prognoz sprzed jeszcze paru miesięcy. Użalają się nad losem wsi - chociaż hodowle norek i produkcja mięsa zgodna z wymaganiami rytualnego uboju to margines dochodów z rolnictwa, a miażdżąca większość społeczeństwa popiera ustawę o ochronie zwierząt. A jednak mimo irytacji właścicieli opozycyjnych mediów antyrządowa kampania nie przekłada się na sympatie wyborców.
O tym, że opozycja jest w rozsypce, nie ma programu, planu działania ani przekonujących liderów, większość komentatorów rozwodzić się nie zamierza. Także o wewnętrznych walkach, rozłamach i podbieraniu sobie posłów. Podobnie jak o komedii, w której największa opozycyjna partia zakłada ruch, a inny opozycyjny ruch (dopiero w budowie) zakłada partię.
Klapa obu ruchów jest już bardziej niż pewna, tym bardziej że bezpowrotnie zmarnowano czas powyborczych emocji, co jednak jakoś umyka uwadze medialnego chóru. Nie sprawdziła się strategia totalnej opozycji, nie zadziałała koncepcja ulicy i zagranicy, nie przekonało wyborców hasło im gorzej tym lepiej. Pozostało narzekanie i mieszanie w opozycyjnym kociołku w nadziei, że do kolejnych wyborów uda się wykreować przeciwników rządu realnych, a nie funkcjonujących jedynie w medialnej rzeczywistości. W przeciwnym wypadku odbiorcy opozycyjnych mediów będą trwać w naiwnym przekonaniu, że w przyszłych wyborach ich głosy nie zostaną zmarnowane.