Obecna kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta RP, Małgorzata Kidawa-Błońska w 2010 r. była rzeczniczką sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Jak twierdzi dziennikarz Marcin Dobski, wicemarszałek Sejmu broniła wówczas hejtu w debacie publicznej.
Jako dowód Dobski przytoczył fragmenty wywiadu Kidawy-Błońskiej dla „Plus Minus” z maja 2010 r. Zamieścił również link do pełnej treści rozmowy polityk PO z redaktorem Robertem Mazurkiem.
Kandydatka PO na prezydenta, która dziś ma usta pełne frazesów o „uśmiechniętej Polsce” i w iście pensjonarskim stylu, przekonując, że w naszym kraju będziemy wkrótce mieli „Romeo i Julię” ubolewa nad podzielonym polskim społeczeństwem oraz „mową nienawiści” w przestrzeni publicznej (przypisując ją oczywiście wyłącznie oponentom), w 2010 r., w tak trudnym dla Polaków okresie żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej broniła hejtu swoich partyjnych kolegów oraz sławnych osób ze świata nauki, polityki, sztuki etc. popierających Bronisława Komorowskiego. Ówczesny marszałek Sejmu, po śmierci urzędującego prezydenta Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej pełniący obowiązki głowy państwa, ubiegał się o urząd prezydenta RP, a jego głównym kontrkandydatem był prezes PiS, Jarosław Kaczyński, który właśnie stracił w katastrofie brata, bratową i wielu przyjaciół, a gdy zdecydował się wystartować w wyborach prezydenckich zarzucano mu uprawianie polityki na tragedii. Podobne zarzuty nie płyną dziś w stronę Magdaleny Adamowicz, która weszła do polityki kilka miesięcy po tragicznej śmierci męża w styczniu 2019 r. Pod adresem prezesa PiS, ale również ludzi, którzy przychodzili pod Pałac Prezydencki, aby upamiętnić ofiary katastrofy, padało wiele haniebnych słów ze strony prominentnych wówczas polityków PO oraz niektórych członków Honorowego Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego. Dodać należy, że hasło wyborcze Komorowskiego brzmiało „Zgoda buduje”.
Redaktor Robert Mazurek w wywiadzie z maja 2010 r. przypomniał Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, wówczas rzeczniczce sztabu wyborczego marszałka Sejmu ubiegającego się z ramienia rządzącej Platformy Obywatelskiej o urząd prezydenta RP, jakie słowa padały pod adresem lidera PiS z ust części polityków i sympatyków PO.
„Kandydat specjalnej troski, nekrofil, psychopata”- mówili o Jarosławie Kaczyńskim partyjni koledzy Kidawy-Błońskiej.
Ówczesna rzeczniczka sztabu Bronisława Komorowskiego przekonywała, że „nie widzi agresji” w tego typu wypowiedziach. Broniła również nieżyjącego już dziś Władysława Bartoszewskiego, który twierdził, że prezes PiS nie ma kwalifikacji, aby zostać prezydentem, bo nie jest ojcem (Mazurek zwrócił uwagę, że samo wypominanie braku rodziny człowiekowi, który dopiero co stracił jedną z najbliższych osób jest co najmniej nie na miejscu), a nawet prymitywnych wypowiedzi Janusza Palikota, wówczas posła PO, budującego powoli własne środowisko polityczne na lewo od Platformy. Odpowiadała wymijająco, że w polityce najważniejsza jest skuteczność, nie wypowiedzi.
Zachęcamy do lektury zarówno fragmentów, jak i całego wywiadu, do którego odsyła na Twitterze Marcin Dobski. Wówczas da się zauważyć, że Platforma Obywatelska nie jest, bynajmniej, partią kochających wszystkich i wszystko Troskliwych Misiów, a politycy tego ugrupowania, rozpaczając nad podziałami w społeczeństwie, powinni w pierwszej kolejności uderzyć się we własne piersi.
2010 r. Wywiad Mazurka z rzeczniczką sztabu Komorowskiego, Kidawą-Błońską.
— Marcin Dobski (@szachmad) February 21, 2020
"Kandydat specjalnej troski, nekrofil, psychopata" (jej koledzy o PJK).
- Nie widzę w tym agresji. W polityce nie język jest istotny, najważniejsza jest skuteczność - mówi MKB.https://t.co/85qwBNuOdG pic.twitter.com/e8i8zmHz9B